Kościół ma prawo mówić

Gdyby Kościół milczał w sprawach moralnych i bioetycznych, byłaby to klęska całego społeczeństwa. Jeśli jego głos wywołuje sprzeciw, to odgrywa swoją rolę – uważa publicystka „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 20.05.2008 02:58

Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Piotr Pacewicz niedawno odmówił prawa do udziału w debacie na temat in vitro Jarosławowi Gowinowi, posłowi PO, tylko dlatego, że źródłem jego poglądów jest wiara i etyka chrześcijańska. Coraz częściej poucza się Kościół, by zmienił nauczanie w sprawie aborcji, zapłodnienia pozaustrojowego czy związków homoseksualnych, bo jest ono niewspółczesne i ogranicza wolność człowieka. Zamiast prowadzenia merytorycznej dyskusji chętnie stawia się Kościół do kąta, daje mu czas „na poprawę”, po której być może zostanie on dopuszczony do debaty jako pełnoprawny, czyli „światły”, jej uczestnik.

Nawet prof. Marek Safjan w komentarzu dla KAI na temat protestu Rady Stałej Episkopatu wobec rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy dziwi się, że w wypowiedzi biskupów nie ma mowy o możliwości kompromisowego stanowiska w sprawie aborcji, „choćby takiego, jakie wyrażone jest w polskim ustawodawstwie”. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, który podkreśla istnienie naturalnej różnicy między prawem moralnym a stanowionym, w tym wypadku zapomina, że przecież biskupi nie są od tworzenia ustaw i wypracowywania prawnych kompromisów, ale od głoszenia ewangelii i zasad moralnych z niej wynikających. Coraz częściej pojawiają się też stwierdzenia, że biskupi – wypowiadając swoje zdanie – wywierają niedopuszczalny nacisk na opinię publiczną. Mnożą się pytania: czy Kościół w ogóle powinien zabierać głos?

Stawianie Kościoła do kąta, wywoływanie wrażenia, że biskupi głoszą poglądy z minionej epoki, zapewne będzie się nasilać

Abp Józef Michalik w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Niedziela” powiedział: „Kościół nie może milczeć, chociaż nie może ludziom narzucać siłą prawdy czy dobra, bo zadaniem Kościoła nie jest zwyciężać za wszelką cenę, tylko budzić sumienia, i w ten sposób pełni on swoją rolę”. Gdyby Kościół milczał, byłaby to klęska nie tylko jego, ale i społeczeństwa. To, iż jego głos drażni, wywołuje pytania i sprzeciw, oznacza, że odgrywa swoją rolę. Że wciąż dla wielu – także myślących inaczej – jest ważny.

Stawianie Kościoła do kąta, wywoływanie wrażenia, że biskupi głoszą poglądy z minionej epoki, zapewne będzie się nasilać. Niestety bywa, że sami biskupi wkładają broń do ręki swoim przeciwnikom, mówiąc w homiliach rzeczy dalekie od rzeczywistości lub używając języka, który opisuje ją w sposób karykaturalny. Wielu hierarchów, zamiast dać wiernym racjonalne argumenty w debatach na tematy moralne, wywołuje u nich zażenowanie. Zamiast odwoływać się do rozumu, który wzmacnia wiarę, przywołuje się slogany.

A przecież wystarczy sięgnąć do kazań Jana Pawła II lub Benedykta XVI. Papież, który odwiedza kraje dużo bardziej zsekularyzowane od naszego, nie uderza w wojenne struny, ale mówi o wartości życia, rodziny i małżeństwa. Nie walczy, ale afirmuje. Pokazuje młodym ludziom, dlaczego świadomy wybór Chrystusa daje szczęście. Wyjaśnia, dlaczego wiara nie ogranicza wolności, ale daje jej pełnię. Nie twierdzę, że w Polsce w ogóle nie ma duchownych, którzy głoszą takie homilie. Mówię tylko, że w debatach, jakie jeszcze są przed nami, szczególnie liczyć się będzie jakość słów i siła argumentów. Od tego zależy nie tylko to, jakie będzie nasze prawodawstwo, ale jak będziemy postępować niezależnie od niego.

Kościół ma prawo nie tylko do nauczania wiernych w świątyniach, ale i – jako jeden z podmiotów życia społecznego – do wyrażania swojego stanowiska na forum publicznym. Co najmniej na tych samych prawach jak zwolennicy aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro. Co z tymi opiniami zrobią potem politycy, jakie podejmą decyzje, to inna sprawa. A konkretnie – rozeznania przez nich sytuacji społecznej, ich odpowiedzialności przed wyborcami, osobistej odwagi, ale przede wszystkim – ich sumienia.

Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Piotr Pacewicz niedawno odmówił prawa do udziału w debacie na temat in vitro Jarosławowi Gowinowi, posłowi PO, tylko dlatego, że źródłem jego poglądów jest wiara i etyka chrześcijańska. Coraz częściej poucza się Kościół, by zmienił nauczanie w sprawie aborcji, zapłodnienia pozaustrojowego czy związków homoseksualnych, bo jest ono niewspółczesne i ogranicza wolność człowieka. Zamiast prowadzenia merytorycznej dyskusji chętnie stawia się Kościół do kąta, daje mu czas „na poprawę”, po której być może zostanie on dopuszczony do debaty jako pełnoprawny, czyli „światły”, jej uczestnik.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?