Ludzka pomysłowość nie zna granic, nawet jeśli są to granice dobrych obyczajów. Dowiodły tego władze miasta Santa Coloma de Gramenet w północno-wschodniej Hiszpanii. Zaczęło się niewinnie: władze miejskie postanowiły wybudować elektrownię słoneczną. Do tego potrzebna jest jednak przestrzeń otwarta, nasłoneczniona i w miarę płaska. I miasto taki teren znalazło – doskonały do tego typu inwestycji okazał się miejski cmentarz.

Początkowo mieszkańcy miasta uznali pomysł za ekstrawagancki, ale ostatecznie dali się przekonać ratuszowi. Urzędnicy miejscy twierdzili zaś, że z perspektywy osób odwiedzających paneli słonecznych niemal nie widać.

I tak niedawno 462 panele pokryły dachy dużych grobowców (w których wnętrzu znajduje się czasem nawet kilka warstw trumien) i dostarczają energię pokrywającą roczne zapotrzebowanie 60 domów.

Spytaliśmy Wiesławę Okrasę, kierownika Cmentarza Północnego w Warszawie, czy podobne rozwiązanie można by zastosować na zarządzanej przez nią nekropolii? – Nie sądzę – stwierdziła zaskoczona i odmówiła dalszych komentarzy. Sceptyczna była również pełnomocnik zarządu cmentarza ds. kontaktów z mediami Krystyna Kochman. – Pozyskanie energii słonecznej jest ze wszech miar słuszną inicjatywą, ale u nas nie byłoby to możliwe ze względu na kontrowersje, jakie wzbudziłby pomysł położenia paneli słonecznych na grobowcach – tłumaczy. – Ewentualnie moglibyśmy zastanawiać się nad terenami parkowymi znajdującymi się na terenie cmentarza – mówi ostrożnie. Ale ponieważ w Polsce całą inwestycję pod znakiem zapytania stawiają niesprzyjające warunki klimatyczne, zarządy nekropolii – szczęśliwie – nie muszą się głowić nad problemem.

Hiszpanie natomiast już planują potrojenie mocy elektrowni, która na razie zajmuje zaledwie 5 proc. powierzchni nekropolii. Cóż, możliwości rozwoju cmentarnej branży energetycznej wydają się znaczne i wzrastają z każdym nowym grobowcem.