Państwo na mrozie

PKP są takie jak współczesna im Polska. Dziś to instytucja potężna, ale niewydolna. Ma do wszystkich pretensje, ale sama nie jest zdolna do kreowania rzeczywistości – pisze publicysta

Publikacja: 18.02.2010 23:41

Państwo na mrozie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Stałem sobie na mrozie, czekałem na pociąg i myślałem o państwie polskim. Te myśli nawiedzają mnie ostatnio podejrzanie często, a niskie temperatury widocznie im sprzyjają.

Kiedy tak stałem na mrozie, a może raczej kołysałem się i tupałem, przypominałem sobie skrawki wiedzy o przedwojennej kolei. Znacjonalizował ją – o zgrozo! – Władysław Grabski, ten twórca naszego przedwojennego kapitalizmu. Stworzył sprawną instytucję, dzięki której pociągi jeździły punktualnie, a Skarb Państwa czerpał całkiem przyzwoity dochód (w porywach do 6 proc. budżetu).

Jednak nie tylko o dochód i punktualność chodziło. Sprawna kolej była jednym z ważniejszych elementów państwowości polskiej. Scalenie i rozwój regionalny Polski, a przede wszystkim pokazanie, że te pozostałości po trzech rozbiorach tworzą teraz jedną całość i że ta całość jest polskim państwem. Dla każdego miało być jasne, że państwo polskie jest sprawne i że można być z niego dumnym. To był jeden z elementów podmiotowości Polski.

Dziś nasza kolej także jest państwowa. Stanowi, jako grupa PKP, potężną instytucję. Według niektórych szacunków jest to czwarta co do wielkości kolej w Europie. Jednak nie jest już ani punktualna, ani dochodowa. I bynajmniej, nie może stanowić powodu do dumy. Ale jedno jednak ją łączy z okresem przedwojennym – także teraz, pocierając na peronie zmarznięte ręce – możemy myśleć o niej jako o metaforze polskiej państwowości.

Ktoś powie, że przesadzam, bo wokoło widać coś innego. Bo przecież Polska nam rozkwita, gospodarka sobie radzi, powstają stadiony, baseny i markety, a w telewizorze mamy 100 kanałów. PKP natomiast mimo prób restrukturyzacji jest taka, jaka była w schyłkowym PRL. PKP to samotna wyspa na morzu nowoczesności – powiedzą moi oponenci.

Może i tak – odpowiem. Może i jest samotną wyspą, ale to wcale nie przeczy mojej tezie, tylko ją wzmacnia, bo tak samo jest z państwem polskim. Polacy w ostatnich latach odczuli skutki modernizacji. Pracują w szklanych wieżowcach, w dobrze zorganizowanych i dochodowych firmach. Mają nowoczesne lodówki, a w tych lodówkach 70 rodzajów kefiru. Wszystko jest nowocześniejsze, tylko nie państwo. Podobnie jak w PRL państwo stanowi wielką, niewydolną instytucję, która ma do wszystkich pretensje, ale sama nie jest zdolna do kreowania rzeczywistości. Nie jest podmiotowa.

O sile kolei nie stanowi jej wielkość – przecież, jak powiedziano na początku, PKP jest potężną organizacją, za to niewydolną. Pojawiające się od czasu do czasu plany restrukturyzacyjne nie przynoszą widocznych efektów.

O sile państwa – podobnie – nie stanowi liczba urzędów, urzędników i przepisów. Jego siłą jest umiejętność formułowania celów oraz realizowania ich wewnątrz i na zewnątrz. Silne państwo nie musi mieć wielu uprawnień, ale powinno potrafić samo formułować polityczne cele i je realizować. Może – jestem w stanie sobie to wyobrazić, choć niekoniecznie popieram – ograniczyć się do polityki zagranicznej, obronnej i pilnować przestrzegania prawa. Ale trzeba robić to sprawnie i podmiotowo.

Dzisiaj państwo – pozornie – może wiele. Może obywatela zastraszyć, pognębić i kazać postać w kolejkach. Dać koncesję lub nie dać. Zabawić konferencją prasową – a czemuż by nie? Ale armia przy tym będzie zgrzebna, policja źle opłacana, a sądy zapchane sprawami. Ukoronowaniem tej katastrofy jest niezdolność państwa polskiego do prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej.

Państwo, podobnie jak kolej, jest widoczne. Dworce, szyny, pociągi. Ale cały czas coś tu nie działa. Niby jest, ale nie jeździ. I nawet nie ma komu zrobić awantury. Mam krzyczeć na miłego kierownika pociągu? Na biednego urzędnika? Przecież to nie oni są winni.

Jest jeszcze jedno przykre podobieństwo naszego państwa do kolei. Podobnie jak wyobrażamy sobie czasem, że kolej powinna być zmieniona od zewnątrz, najlepiej sprzedana lub zastąpiona przez Deutsche Bahn, tak samo i szans modernizacyjnych państwa upatruje się w zewnętrznych regulacjach. Wejście do NATO – owszem, konieczne i chwalebne – miało nam zastąpić własną armię i politykę obronną. Teraz będziemy bezpieczni. Wejście do Unii – całą resztę.

Jeśli niedługo Unia zacznie dotować budowę psich bud, to nie tylko na każdej psiej budzie zawiśnie tabliczka, że sfinansowano ze środków UE, ale jeszcze okaże się, że jest to zgodne z realizacją celów stojących przed całą wspólnotą. A gdzie wtedy będzie Polska? W podróży koleją transsyberyjską?

[i]Autor jest filozofem, publicystą rocznika i portalu „Teologia Polityczna”[/i]

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?