Kampania wyborcza jak Wałbrzych - Krasnodębski

Rządzący mówią nam, że należy ich wybrać za 300 miliardów, które załatwią Polakom razem z Buzkiem i Lewandowskim. Za tę kasę mamy zapomnieć nie tylko, jak rządzili, ale także o naszym sumieniu – uważa filozof społeczny

Aktualizacja: 30.09.2011 10:03 Publikacja: 29.09.2011 20:12

Zdzisław Krasnodębski

Zdzisław Krasnodębski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Premier Cameron odwiedził niedawno Moskwę. Nie była to łatwa wizyta. Od 2007 r. nie było żadnego spotkania Władimira Putina z czołowymi brytyjskimi politykami. Jak wiemy, poszło o głupstwo – o byłego agenta KGB, który nagle źle się poczuł w 2006 r., a potem zmarł w szpitalu. Pojawiły się teorie spiskowe głoszące, że został on otruty za pomocą radioaktywnych środków przez wysłanych z Rosji zabójców. Tej absurdalnej teorii uległy same władze brytyjskie, brytyjskie służby i brytyjski wymiar sprawiedliwości. Nic dziwnego, że Władimir Putin się rozgniewał.

Mamy oświecone elity

My na szczęście mamy lepszych przywódców, sprawniejsze służby i doskonały wymiar sprawiedliwości. Mamy też bardziej oświecone elity, które stawią czoła wszelkiej nekrofilii. Tragedia smoleńska nie tylko nie przerwała ani na moment pojednania polsko-rosyjskiego, ale je wzmocniła. Jeszcze nie ostygły szczątki tupolewa, nie dokonano identyfikacji ciał, jeszcze nic nie wiedziano ani o dokładnym czasie, ani o przyczynach katastrofy (co nie przeszkadzało ogłosić, że były cztery próby lądowania, mimo rozpaczliwego oporu sumiennych kontrolerów), a już w pełnym zaufaniu rzucono się w ramiona rosyjskich przyjaciół.

Bronisław Komorowski wręczył odznaczenia dzielnym ratownikom, którzy nikogo nie uratowali i zbyt późno pojawili się na miejscu katastrofy. Nie wiemy, czy wśród odznaczonych był także ten dzielny funkcjonariusz, którego uwieczniła Anita Gargas w swoim filmie, jak łomem zabezpiecza dowody. Drobne incydenty, jak niszczenie wraku, zniknięcie nagrań z wieży kontrolnej, poprawione zeznania kontrolerów, zarekwirowanie polskiej własności, w tym czarnych skrzynek, szczątków samolotu i telefonu satelitarnego prezydenta RP, nie zniweczyły "pojednania". Tylko raport MAK na chwilę nim zachwiał, ale wystarczyło jedno przyjacielskie ostrzeżenie prezydenta Miedwiediewa, by wszystko skończyło się dobrze.

Premier  niezainteresowany

Nie przypadkiem ufność, miłość i wiara w dobro człowieka to podstawy filozofii, na której opiera się obecna władza – w przeciwieństwie do IV RP zbudowanej na nienawiści, podejrzeniu i przekonaniu, że ludzie zdolni są także do czynów złych i nikczemnych. Na ufność obozu rządzącego do człowieka, w tym także do rosyjskich władz i służb, Polacy odpowiedzieli nie mniejszym zaufaniem, wybierając na swego prezydenta Bronisława Komorowskiego, a PO ciągle cieszy się silnym poparciem społecznym. I nawet nie trzeba do tego żadnych wyrafinowanych marketingowych manipulacji, tak jak Władimir Putin nie potrzebował żadnych specjalnych zabiegów, by wzbudzić tyle ciepłych uczuć w sercach Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego, Adama Michnika czy Andrzeja Wajdy.

Ostatecznie nie trudno przecież rozszyfrować prawdziwe znaczenia tego, co mówi Donald Tusk. Klucz jest prosty. Jeśli premier mówi: "nie chcę nikogo straszyć", to znaczy, że właśnie straszy. Jeśli mówi: "nie chcę się chwalić", to właśnie się chwali, jeśli deklaruje: "nie chcę się wyzłośliwiać", to znaczy, że zamierza powiedzieć coś złośliwego. I gdy premier twierdzi, że nikt bardziej niż on nie jest zainteresowany tym, by jakąś sprawę wyjaśnić, to znaczy, że w ogóle nie jest tym zainteresowany. Słowa takie padły i po wybuchu afery hazardowej, i po katastrofie w Smoleńsku. Skutek w obu przypadkach był nieprzypadkowo taki sam.

Zagłuszanie sumienia

Niestety, ostatnie stwierdzenie premiera, że w sprawie smoleńskiej "ma czyste sumienie", nie da się rozszyfrować w tak prosty sposób. Świadczy raczej o tym, że Tusk nie wie, o czym mówi, że nie rozumie znaczenia słowa "sumienie". Bo premier polskiego rządu, który ma sumienie, nie mógłby po tym, co się stało – po tej katastrofie, po takich "przygotowaniach" wizyty prezydenta w Katyniu, po farsowym śledztwie, po "pojednaniu" z Władimirem Putinem – powiedzieć, że ma "czyste sumienie".

I gdy w programie telewizyjnym ministrowi Sikorskiemu wyrywa się, że trzeba się zajmować poważnymi sprawami – 300 miliardami, które tylko on i jego koledzy potrafią wycisnąć z Brukseli, a nie niepoważnym Smoleńskiem, to mówi szczerze. Taką ma hierarchię wartości. Ujawnia przy tym nie tylko prawdę o sobie, lecz także, co sądzi o Polakach. Polska w tym osądzie jest jak nieco większy Wałbrzych.

Dzisiaj rządzący mówią, że należy ich jeszcze raz wybrać za pieniądze, za kasę, którą załatwią Polakom razem z Jerzym Buzkiem i Januszem Lewandowskim. I za tę kasę mamy zapomnieć nie tylko, jak rządzili, co obiecywali, jak często mijali się z prawdą, ale i także o naszym sumieniu.

Jazda "tuskobusem" przez Polskę ujawnia, jak wielu ludzi w Polsce żyje w rozpaczliwej sytuacji materialnej. Trudno im się dziwić, że interesuje ich głównie to, co włożą do garnka. Mimo to nie sądzę, by nawet owe mityczne 300 miliardów, oferowane lekką ręką przez Tuska i Sikorskiego et consortes, mogło trwale zagłuszyć sumienie Polaków.

Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem "Rzeczpospolitej"

Premier Cameron odwiedził niedawno Moskwę. Nie była to łatwa wizyta. Od 2007 r. nie było żadnego spotkania Władimira Putina z czołowymi brytyjskimi politykami. Jak wiemy, poszło o głupstwo – o byłego agenta KGB, który nagle źle się poczuł w 2006 r., a potem zmarł w szpitalu. Pojawiły się teorie spiskowe głoszące, że został on otruty za pomocą radioaktywnych środków przez wysłanych z Rosji zabójców. Tej absurdalnej teorii uległy same władze brytyjskie, brytyjskie służby i brytyjski wymiar sprawiedliwości. Nic dziwnego, że Władimir Putin się rozgniewał.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił