To małe miasteczko na Ukrainie słynęło z jarmarków, a nade wszystko z frazy „pisz pan na Berdyczów" rozsławionej w poemacie „Beniowski" Juliusza Słowackiego. Dziś ma szansę ponownie przejść do historii. I nie chodzi tym razem o historię literatury polskiej. Berdyczów może wkrótce stać się symbolem działań polskiego resortu spraw zagranicznych wobec Polonii.
Wydawałoby się – rzecz nudna i banalna. Ot, kolejny urzędniczy spór kompetencyjny. W styczniu media podały, że MSZ chce przejąć funkcjonujący do tej pory przy Senacie fundusz na dofinansowanie działań polonijnych. Dotychczas to Senacka Komisja ds. Łączności z Polakami za Granicą decydowała o tym, jak rozdysponować ok. 70 mln zł rocznie na zadania zdefiniowane jako „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą". Wspierane były szkoły, pisma polonijne, festiwale. Decyzję o tym, kto ile dostanie, politycy różnych ugrupowań musieli ze sobą uzgadniać.
Wygrana wojna Sikorskiego
Przeniesienie funduszu do MSZ oznacza rezygnację z jakichkolwiek uzgodnień z opozycją i w pełni uzależnia środowiska polonijne od aktualnej władzy. Ale MSZ przedstawiał takie argumenty za forsowanym rozwiązaniem, które brzmiały racjonalnie. Taki choćby, że to konsulaty najlepiej orientują się w potrzebach Polonii. Jedna instytucja zajmująca się dystrybucją funduszy będzie miała nad nimi lepszą kontrolę i zapobiegnie ich marnotrawstwu. Otwarte konkursy to zaś najuczciwsza forma przydzielania środków finansowych. Padł też argument prawny: zgodność projektu budżetu na 2012 r. z konstytucją. Argumentowano, że Senat – jako władza ustawodawcza – nie może się bezpośrednio zajmować rozdziałem dotacji.
Po marcowych przepychankach parlamentarnych stało się jasne, że MSZ wojnę wygrało i fundusz „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą" (w tym roku to 65,5 mln zł) będzie dzielony w resorcie Radosława Sikorskiego. Ponieważ jednak ministerstwo nie przekazuje środków bezpośrednio organizacjom polonijnym, postanowiło powierzyć to zadanie polskim organizacjom pozarządowym. Dystrybucją środków z MSZ miały się więc zająć m.in. Wspólnota Polska, Fundusz Pomocy Polakom na Wschodzie oraz fundacja Semper Polonia.
Teoretycznie zatem niewiele się zmieniło, ponieważ w poprzednich latach Senat korzystał z pośrednictwa tych samych organizacji. W praktyce okazało się, że MSZ nie jest w stanie przeprowadzić procedur tak szybko, jak robił to Senat. Ziściły się obawy działaczy polonijnych, że wprowadzenie nowych zasad w trakcie roku, w którym funduszy jeszcze nie rozdysponowano, grozi katastrofą.