I z moim monopolem postanowiły walczyć feministki. Agnieszka Graff, która – nie ukrywam czasem – bardzo ładnie pisze i przeżywa swoje macierzyństwo, zaczęła głosić, że feministki i lewica muszą przełamać monopol prawicy na rodzicielstwo. – Mamy dość tego, że monopol na wartości rodzinne w Polsce, i nie tylko zresztą u nas, ma prawica. Najlepiej znani i najbardziej wpływowi eksperci w dziedzinie rodzicielstwa to państwo Elbanowscy i państwo Terlikowscy i wiele wskazuje na to, że następny rząd będzie słuchał raczej ich, nie nas, w tych kwestiach. (...) Oni mają prawo do swoich poglądów – to jasne, ale nie mogą mieć monopolu na rodzinność. Ja się po prostu nie zgadzam na taką reprezentację mojej rodziny. Nie zgadzam się na utożsamianie dobrego rodzicielstwa ze skrajnym konserwatyzmem – oznajmiła podczas Kongresu Kobiet. A ja, dziękując za uznanie mojego prawa do swoich poglądów, muszę powiedzieć, że nie jest trudno być ekspertem w dziedzinie rodzicielstwa czy rodziny, gdy po przeciwnej stronie stoją głównie panie bezdzietne, często bez mężów, a do tego szczycące się swoimi aborcjami.