Mobilizacja na demonstrację w Warszawie zaplanowaną na 11. stycznia, przesłanie o zamachu na demokrację i praworządność, wreszcie długotrwałe przebywanie (czy też w tym przypadku akurat "kontrole poselskie") w ważnej symbolicznie przestrzeni. Brzmi znajomo? To PiS, jako opozycja, na starcie nowej kadencji Sejmu. Środowa konferencja prasowa z udziałem prezesa Kaczyńskiego i szefa klubu PiS, Mariusza Błaszczaka, dobitnie pokazała, że PiS obiera zrozumiałą w tej chwili, ale mającą swoje ograniczenia, strategię mobilizacji i utrzymania własnej wyborczej bazy. Zmiany w mediach publicznych – co odnotowała już Interia – ułatwiły Kaczyńskiemu ważną w tym momencie konsolidację polityczną klubu, partii i całego środowiska, włącznie z Suwerenną Polską Zbigniewa Ziobry. Nie ma w tej chwili mowy o poważnych wyborczych rozliczeniach, wojnie wewnątrz, secesjom – temu wszystkiemu, co było charakterystyczne dla PiS po poprzednich przegranych wyborach. Ale ta mobilizacja i konsolidacja to miecz obosieczny. Nie tylko dlatego, że w środę prezes Kaczyński dał przy okazji nowej koalicji paliwo atakując dziennikarzy.