Nad śródmieście Warszawy nadlatuje para samolotów, bomby uderzają w Pałac Kultury i wieżowce w centrum stolicy oraz Stadion Narodowy. Dzisiaj to tylko prowokacja medialna. Mocne ujęcia z kampanii społecznej ukraińskiej gazety „Kyiv Post”, które mają przypomnieć, że wojna jest blisko i w każdej chwili może dotknąć także nas.
Wielu mieszkańców zadaje sobie pytanie: gdzie jest mój schron? Co powinienem zrobić, gdyby wojna przyszła do nas? Nie może to dziwić, gdy codziennie towarzyszą nam obrazy ze wschodu i obcujemy z bezmiarem nieszczęścia uciekinierów z Ukrainy.
Czytaj więcej
Na sporządzonej przez władze Kijowa mapie są setki miejsc, w których można się ukryć przed bombardowaniem. Ale to raczej teoria.
Gdy szukam informacji, jak się zachować, i pytam o to ludzi w mundurach, napotykam milczenie lub ostrzeżenie – po co straszyć ludzi, nie panikuj!
Zastanawiam się, czy w Polsce zawsze musi być tak, że działamy dopiero wtedy, gdy mamy nóż na gardle, gdy dotknie nas jakaś katastrofa.