Partnerstwo Wschodnie adoptowane

Polski rząd powinien bronić idei Partnerstwa Wschodniego za wszelką cenę. Inaczej na Zachodzie pozostanie przez lata przekonanie, że „wyciągnęliśmy sojuszników na Dzikie Pola", a potem zostawiliśmy tam Niemców czy Szwedów, sami zaś zmieniliśmy zainteresowanie i jeszcze pokłóciliśmy się z Ukrainą.

Aktualizacja: 30.11.2017 20:22 Publikacja: 29.11.2017 19:44

Partnerstwo Wschodnie adoptowane

Foto: Kolja21 (Own work) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons

Przejście Polski do awangardy krytyki Partnerstwa byłoby historycznym błędem. Myśląc realistycznie: na żadne nowe partnerstwa i tym podobne programy nie ma dzisiaj szans, a obecne daje możliwość oddziaływania na politykę wschodnią Unii.

Z tego punktu widzenia deklaracja Beaty Szydło z ostatniego szczytu Partnerstwa, że Polska i Szwecja czują się rodzicami wschodniej polityki UE, to trafne posunięcie. Kto nas pochwali, gdy sami, jedynie dlatego, „że to Sikorski zaczął", zaczniemy się nawzajem krytykować? Szefowa polskiego rządu publicznie adoptowała projekt stworzony i firmowany przed laty przez Radosława Sikorskiego i Carla Bildta. Minister Waszczykowski opublikował wspólny artykuł z Margot Wallström, swą szwedzką odpowiedniczką. To niezbyt częste, a bardzo potrzebne sygnały kontynuacji polskiej polityki zagranicznej.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Opinie polityczno - społeczne
Niemcy mają problem z pamięcią o wojennych rabunkach. Pomóżmy im ją odświeżyć
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: A może zlikwidować świadectwa szkolne?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Jedyny słuszny wniosek powyborczy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niemcy – w pogoni za przywództwem w Europie
Opinie polityczno - społeczne
Roman Kuźniar: Vox populi nie jest głosem Bożym