Prawdy się nie boję

Dziś wiem, że WSI miały plany wykorzystania mnie do manipulowania mediami oraz typowania dziennikarzy do werbunku. Jednak nigdy w tych działaniach nie uczestniczyłem – pisze redaktor „Gościa Niedzielnego” Andrzej Grajewski

Aktualizacja: 07.02.2008 02:17 Publikacja: 07.02.2008 02:15

Prawdy się nie boję

Foto: Rzeczpospolita

Red

W różnych publicznych wypowiedziach Antoni Macierewicz starał się przedstawić opinii publicznej moje kontakty z WSI, jakoby ich głównym i zasadniczym celem było działanie na obszarze mediów. To kłamstwo i manipulacja. Z zachowanej dokumentacji wynika, że moja współpraca jako konsultanta wywiadu wojskowego nakierowana była na zupełnie inne obszary.

We wrześniu 1992 r. na prośbę ówczesnego wiceministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego podjąłem się zadania pisania analiz i ekspertyz dla pionu analitycznego wywiadu wojskowego III RP, który był częścią Wojskowych Służb Informacyjnych. Byłem w tym czasie jedynym niezależnym analitykiem, który w Ośrodku Studiów Wschodnich zajmował się systematycznie transformacją rosyjskich służb specjalnych, a jako ekspert senackiego Ośrodka Studiów Międzynarodowych – zmianami politycznymi w Europie Środkowej i Wschodniej.

Efektem tych prac były dziesiątki ekspertyz, które wykonywałem na potrzeby administracji państwowej, prezydenta RP oraz Kancelarii Senatu RP, a także praca doktorska na temat transformacji rosyjskich służb specjalnych po rozpadzie Związku Radzieckiego, którą obroniłem w Instytucie Studiów Politycznych PAN w Warszawie.

Podejmowałem zagadnienia związane wyłącznie z analizą zewnętrznych zagrożeń naszego państwa. Liczne tego dowody znajdują się w mojej teczce konsultanta. Niektóre zadania wiązały się z podejmowaniem przeze mnie sporego ryzyka osobistego. Jesienią 1992 r. rozważana była moja praca w sekcji analitycznej, dlatego wypełniłem ankietę personalną oraz podpisałem zobowiązanie do utrzymania w tajemnicy kontaktów ze służbą. Na pewnym etapie tych działań używałem pseudonimu Muzyk, co nie jest rzeczą niezwykłą, biorąc pod uwagę rodzaj spraw, jakimi się zajmowałem. Chodziło o to, aby jak najmniejszy krąg ludzi wiedział o mym zaangażowaniu w pracę wywiadu wojskowego. Paradoksalnie, dzisiaj wie o tym cała Polska.

Antoni Macierewicz przedstawia mój przypadek jako „współpracę dziennikarza ze służbami”. To oczywiste nadużycie, ponieważ moja praca w „Gościu Niedzielnym” nie miała z tym nic wspólnego. Nigdy nie korzystałem z tzw. przykrycia dziennikarskiego dla zdobywania jakichkolwiek informacji. W żadnym także przypadku nie byłem przez służby wykorzystywany do dezinformowania opinii publicznej przez na przykład pisanie tekstów na zewnętrzne zamówienie. Nigdy nie brałem udziału w typowaniu dziennikarzy do werbunku. Natomiast zupełnie nie miałem wpływu na to, z kim się kontaktowałem, oraz na kształt notatek sporządzanych przez oficerów WSI w mojej sprawie.

Ponieważ miałem wgląd w część tej dokumentacji w trakcie przesłuchania przed komisją weryfikacyjną (do którego – jak sądzę, nie przypadkiem – doszło dopiero dzień po przekazaniu raportu prezydentowi RP), muszę stwierdzić, że niektórzy z oficerów WSI, z którymi miałem kontakt, w sposób wyjątkowo niegodziwy potraktowali moją dobrą wolę i zaangażowanie na rzecz bezpieczeństwa państwa.

Antoni Macierewicz mówił na mój temat nieprawdę. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak na drodze sądowej bronić swego dobrego imienia

Wokół mojej osoby powstawały bowiem plany świadczące o zamiarze wykorzystania mnie także do działań na obszarze mediów, m.in. typowania dziennikarzy do werbunku oraz manipulowania mediami. Nigdy jednak w nich nie uczestniczyłem. Nie ma żadnego dokumentu świadczącego o tym, abym kogokolwiek typował do werbunku lub przekazywał jakiekolwiek materiały WSI do mediów.

Nigdy także z inspiracji oficerów WSI nie powstała żadna moja publikacja. W mej dokumentacji znalazłem także dokumenty w sposób oczywisty sfałszowane, jest także wiele zapisów nieprawdziwych, opisujących zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca. Ostatni mój kontakt z oficerem WSI nastąpił w listopadzie 1995 r. Jak wcześniej zapowiadałem, po zwycięstwie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego zakończyłem współpracę z WSI.

Macierewicz w swej wypowiedzi jako fakt naganny wskazuje, że kilka lat po zakończeniu kontaktów z WSI podjąłem się tworzenia Instytutu Pamięci Narodowej. Fakty w tej sprawie są następujące. Gdy wiosną 1999 r. grupa posłów AWS zaproponowała mi ubieganie się o członkostwo w Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, chociaż nie było żadnych prawnych wątpliwości w tym względzie, poprosiłem o rozmowę min. Janusza Pałubickiego, koordynatora ds. służb specjalnych w rządzie premiera Buzka. Doszło do niej 9 czerwca 1999 r., kilka tygodni przed wybraniem mnie przez Sejm na członka Kolegium IPN.

W czasie spotkania w Kancelarii Premiera poinformowałem ministra o mych kontaktach z WSI. Zapytałem, czy mogę kandydować do kolegium. Jego odpowiedź była pozytywna. Fakty te dzisiaj min. Pałubicki potwierdza pisemnie. W konkluzji swego oświadczenia z 23 stycznia 2007 r. napisał m.in.: „Pan Andrzej Grajewski musiał mieć świadomość, że bez obawy naruszenia tajemnicy państwowej nie może osobiście wyjawiać okoliczności swoich konsultacji dla WSI ani publicznie, ani poza kręgiem osób upoważnionych. W tej sytuacji byłem więc, jako twórca ustawy o IPN i koordynator służb specjalnych, praktycznie jedyną osobą mogącą przyjąć jego wyjaśnienia dotyczące WSI i konfrontować to z zapisami niedawno powstałej ustawy. Odnoszę na tej podstawie wrażenie, że pan Andrzej Grajewski wykazał należytą sumienność i staranność, aby wyjaśnić oraz wykluczyć wszystkie możliwe kolizje związane z charakterem swojej działalności oraz z powagą Sejmu RP”.

Jako szef Kolegium IPN wraz z osobami, które tworzyły to gremium, doprowadziłem do wyboru dwóch prezesów instytutu, a wraz z Krzysztofem Czabańskim przyczyniłem się do tego, że część majątku po zlikwidowanej RSW stała się mieniem zamiennym, dzięki czemu IPN mógł otrzymać swoją siedzibę w Warszawie. W czasie pracy w kolegium wielokrotnie wnioskowałem o intensyfikację procesu przekazywania wszystkich materiałów z zasobów WSI do instytutu.

Spotkania z oficerami WSI, podobnie jak wszystkich pozostałych członków kolegium, w trakcie posiedzeń tego gremium są dobrze udokumentowane. Jestem przekonany, że obaj prezesi IPN, a także pozostali członkowie kolegium mogą potwierdzić, jaką odgrywałem rolę w procesie dyscyplinowania WSI w tej sprawie oraz przekwalifikowania dokumentów, które służby chciały zamknąć w zbiorze zastrzeżonym.

W swej wypowiedzi Antoni Macierewicz kłamie, mówiąc, że moja współpraca z WSI rozpoczęła się, gdy byłem sekretarzem komisji likwidacyjnej RSW. W rzeczywistości w komisji przestałem pracować wiosną 1992 r., a kontakt z WSI nawiązałem jesienią 1992 r. W żadnym znanym mi dokumencie oficerowie WSI nie przywołują mojej pracy w komisji likwidacyjnej jako dowodu na przydatność dla tych służb. Tak uczynił w raporcie Macierewicz, manipulując źródłami. Autor wzmiankowanej notatki napisał jedynie, że znam redaktorów naczelnych „Dziennika Zachodniego” i „Życia Warszawy”, natomiast moją rzekomą użyteczność dla WSI uzasadniał tym, że pracowałem w wielu redakcjach. Tymczasem całe życie pracowałem w jednej redakcji.

W raporcie nie został przytoczony żaden przykład, abym kogokolwiek typował do werbunku. Jeśli jest inaczej, niech Antoni Macierewicz powie, kogo i z jakiej redakcji typowałem do werbunku, skoro mówi o tym jako fakcie w liczbie mnogiej. Jak napisałem w pierwszym swym oświadczeniu w grudniu 2006 r., prawdy się nie boję i nie zmieniam w tej kwestii zdania.

Macierewicz w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 5 lutego 2008 r. mówił na mój temat nieprawdę. Nie po raz pierwszy. Tym razem jednak jego łgarstwa poszły znacznie dalej aniżeli stwierdzenia zawarte na mój temat w raporcie o likwidacji WSI. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak na drodze sądowej bronić swego dobrego imienia.

Pan Grajewski zajmował się wskazywaniem do werbunku dziennikarzy, dlatego znalazł się w raporcie. Są na to dowody i zostały wskazane w raporcie.

5 lutego 2008

Autor jest historykiem, stałym współpracownikiem Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie. Specjalizuje się w najnowszej historii Europy Środkowej i Rosji. Podejmował także zagadnienia związane z funkcjonowaniem służb specjalnych na tym obszarze. Od września 1999 do września 2000 r. był przewodniczącym Kolegium IPN

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?