Prawo i Sprawiedliwość popełniło poważny błąd, decydując się na bojkot telewizji TVN i TVN 24. Partii Kaczyńskiego ta wakacyjna akcja pewnie większej szkody nie przyniesie – poprzez swoje akcje w Sejmie i konferencje prasowe transmitowane przez TVN 24 jest w bojkotowanych stacjach obecna. Gorzej, że politycy PiS w ten sposób demonstracyjnie dołączyli do tych przedstawicieli świata polityki, którzy na różny sposób wywierają i wywierali naciski na media. – Chcemy, żeby dziennikarze przemyśleli sobie, jak postępują – można usłyszeć od działaczy tej partii.
Gdy słyszy się takie słowa od polityków, że dziennikarze mają sobie „przemyśleć” i „się poprawić”, a jak nie, to politycy będą wyciągać wobec nich różne konsekwencje, jedyną reakcją może być oburzenie.
Piszę to z przykrością, bo to ludzie związani z PiS – ale wcześniej i ludzie z PO, którzy mieli wpływ na to, by publiczną telewizją kierował Jan Dworak – spowodowali, że poszerzyła się sfera pluralizmu w mediach. Dzięki nim w telewizji mogły pojawić się programy z przekazem ważnym dla znacznej grupy Polaków, dotąd spychane na margines publicznej debaty. Myślę tu o znakomitym Janie Pospieszalskim czy odważnej i poruszającej niezwykle ważne tematy z pogranicza polityki, służb specjalnych i gospodarki, za to pomijane przez innych, Anicie Gargas i jej „Misji specjalnej”.
To właśnie dzięki wywodzącemu się z PO prezesowi Dworakowi tych dwoje dziennikarzy znalazło pracę w telewizji publicznej. Pamiętał o tym Grzegorz Napieralski. Tłumacząc, dlaczego SLD nie może poprzeć zakusów PO na opanowanie mediów publicznych, wymienił właśnie nazwiska Gargas i Pospieszalskiego. Szkoda, że lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie rozumie, iż na obecności także takich programów w publicznych mediach polega pluralizm, że dzięki takim audycjom mogą być reprezentowane poglądy bliskie wielu Polakom i mogą być poruszane sprawy, które – jak lustracja – są w innych mediach niewygodne. Gdyby Grzegorz Napieralski myślał o mediach nie w kategoriach interesu partyjnego, ale faktycznej wolności słowa, tacy dziennikarze byliby dla niego na wagę złota.
Niestety, ten rodzaj traktowania mediów przejęli też politycy obecnie rządzącej koalicji. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z Platformy kilka miesięcy temu stwierdził publicznie, że gdy PO uzyska wpływ na media, Anita Gargas zostanie z TVP wyrzucona. To był przekaz nie tylko dla szefowej „Misji specjalnej”, że „ma uważać”. To przede wszystkim informacja dla wszystkich innych dziennikarzy – jeśli będziecie realizować materiały i podawać informacje, z których politycy PO będą niezadowoleni, stracicie pracę, gdy tylko Platforma będzie mieć na to wpływ.