Potępiamy użycie nadzwyczajnych środków przeciwko uczestnikom obchodów Dnia Wolności na Białorusi w ostatnią niedzielę. (…) Z kolei w Gruzji ostatnie wydarzenia w wąwozie Kodori są bardzo niepokojące. Nie ma żadnego postępu w sprawie Naddniestrza [prowincja Mołdawii, która ogłosiła secesję w 1993 r.; nieuznawana za niepodległe państwo przez społeczność międzynarodową – M.M.]. Nie możemy sobie pozwolić na stratę czasu, musimy reagować na tzw. zamrożone konflikty. Jak widać na przykładzie Gruzji, mogą się one zaostrzyć w ciągu zaledwie kilku godzin. Kwestie te wymagają naszej współpracy z Rosją i Stanami Zjednoczonymi”.
[wyimek]Gdyby prezes PiS w czasie debaty powiedział: „To jest sprawa, o której warto rozmawiać także z Moskwą i z Brukselą”, marszałek Sejmu ani by pisnął[/wyimek]
Javier Solana jeszcze jako wysoki przedstawiciel UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa wypowiedział te słowa 29 marca 2007 r. na forum Parlamentu Europejskiego. Wedle nowej wykładni Bronisława Komorowskiego, kandydata Platformy Obywatelskiej na urząd prezydenta RP, powinniśmy uznać tę deklarację co najmniej za niebywałą.
Solana postulował bowiem, by Unia Europejska rozmawiała na temat przyszłości Gruzinów i mieszkańców Naddniestrza z Moskwą i Waszyngtonem – ponad głowami samych zainteresowanych.
Także o Naddniestrzu, ponad głowami Naddniestrzan, debatowali w ubiegłym tygodniu w Paryżu, podczas spotkania Trójkąta Weimarskiego Plus, szefowie dyplomacji Polski, Francji, Niemiec i Rosji. Według depeszy PAP „ministrowie ustalili, że będą prowadzili prace zmierzające do tego, by w działania w celu rozwiązania konfliktu zaangażować strony w formacie »5+2« (UE, USA, OBWE, Rosja i Ukraina oraz Mołdawia i Naddniestrze)”.