Nie chciałem wracać do tego tematu. Ale na łamach „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska ([link=http://wyborcza.pl/1,75515,8072914,Kopnac_Bronka___ale_ubaw_.html" "target=_blank]„Kopnąć Bronka – ale ubaw!”[/link], 28 czerwca 2010 r.) zaczepia mnie, żądając, abym przyznał, że w ostatnich tygodniach „przemysł pogardy” ([link=http://www.rp.pl/artykul/471389.html" "target=_blank]moje określenie z tekstu w „Rzeczpospolitej”, 5 maja 2010 r.[/link]) został uruchomiony wobec Bronisława Komorowskiego. Że jest on przedmiotem kampanii szyderstw i nienawiści równej, a tak naprawdę większej jak ta, którą przez lata prowadzono przeciw Lechowi i Jarosławowi Kaczyńskim. Bo przedrzeźnia się jego gafy, niczego mu nie oszczędza, a on na dokładkę się nie obraża.[wyimek]Czy Bronisław Komorowski nie mógł poprosić swojego przyjaciela – Janusza Palikota, aby oszczędził przynajmniej rodzinę konkurenta?[/wyimek]
[srodtytul]Wojna totalna[/srodtytul]
Dominika stosuje metodę porównywania wszystkiego ze wszystkim. Nie ulega wątpliwości, że obie strony tego konfliktu są atakowane, a same bywają agresywne. Nie ulega też wątpliwości, że na przykład w Internecie między zwolennikami PO i PiS trwa wojna totalna. Ale ta konkluzja nie wystarczy, aby zastosować pełną symetrię i unieważnić moją majową obserwację.
Przykład pierwszy z brzegu. W jednym z internetowych portali modne stało się opisywanie Bronisława Komorowskiego jako wnuka enkawudzisty, który podszył się pod nazwisko Komorowskich – stąd genetyczny brak patriotyzmu i cała reszta. Brednia? Ależ oczywiście i to wyjątkowo obrzydliwa. Ukaże się tam takich bredni jeszcze tysiące. Na temat każdego – łącznie z Wielowieyską i ze mną.
Także w Internecie Janusz Palikot snuje rozważania na temat ojca Jarosława Kaczyńskiego, twierdząc, że skoro jako inżynier zarabiał w PRL dużo, musiał być komunistycznym kolaborantem. Rzecz równie obrzydliwa, pisana z rozmyślną dezynwolturą wobec peerelowskich realiów z jednym celem – aby zohydzić. Porównywalna z historiami na temat enkawudzisty?