Piotr Semka: W krainie żyrandoli

Prezydent Komorowski jest skazany na wchodzenie w prestiżowe spory z rządem, bo inaczej z roku na rok będzie dzierżył mniej władzy w swoich rękach. Ale ile wykaże determinacji i sprytu w walce o swoją pozycję, dopiero się przekonamy – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 05.08.2010 20:08 Publikacja: 05.08.2010 20:04

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Rozpoczynająca się właśnie kadencja Bronisława Komorowskiego pokaże, czy model silnej prezydentury w Polsce oprze się wewnątrzpartyjnej strategii Donalda Tuska. Co zwycięży? Respekt wobec przywództwa Tuska czy też chęć korzystania z wciąż silnych konstytucyjnych prerogatyw?

[srodtytul]Pierwszy sołtys III RP [/srodtytul]

Można podejrzewać, że Komorowski będzie chciał budować prestiż swojego urzędu podobnie, jak czynił to Aleksander Kwaśniewski. Tak jak były lider lewicy spróbuje wykreować się na jednoczyciela narodu, przy okazji po cichu kopiąc prawicę po kostkach.

Niewykluczone, że w tym celu nowy prezydent będzie usiłował zbudować szeroki polityczny obóz partii od Platformy przez PSL do SLD, sojusz przeciwko wyizolowanemu i przedstawianemu jako niebezpieczne Prawu i Sprawiedliwości. A wszystkie te działania zapewne okraszone zostaną sarmackim stylem "pierwszego sołtysa III RP".

Przypomnijmy, że wciąż obowiązuje konstytucja z 1997 roku, która kreuje prezydenta na silnego gracza, mogącego podejmować polityczną walkę z premierem. Większości polityków w Polsce wydawało się to oczywiste, aż do momentu, gdy zimna wojna polityczna Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim po 2005 roku zachęciła Platformę do skutecznego zdeprecjonowania głowy państwa i pokazania jej bezsilności wobec zdeterminowanego rządu.

Po dwóch latach osłabiania pozycji prezydenta Donald Tusk tym urzędem wzgardził. Jednak do zmian w konstytucji, formalnie osłabiających prezydenckie prerogatywy, nie doszło. Dlatego Bronisław Komorowski, który właśnie obejmuje urząd wciąż obdarzony bardzo sporymi uprawnieniami, stoi wobec wyboru: albo zaakceptować rolę młodszego brata Tuska, albo odbudować pozycję prezydenta. W pewien sposób zabawne jest, że przy tej okazji zażarty krytyk Lecha Kaczyńskiego będzie musiał rozstrzygnąć kwestię, czy kontynuować zabiegi swojego poprzednika o wpływ na politykę zagraniczną i obronną.

[srodtytul]Palikot warczący na Tuska[/srodtytul]

Jak będzie to wyglądało? Gdy Lech Kaczyński za rządów Platformy ogłaszał bez konsultacji z MSZ daleko idące deklaracje w polityce zagranicznej, wiele mediów się oburzało, że przekracza swoje kompetencje. Ale gdy Bronisław Komorowski – jeszcze jako kandydat na prezydenta – zaczął bez konsultacji z Sikorskim bardzo swobodnie wypowiadać się w kampanii wyborczej na temat rychłego wycofania się z Afganistanu, nikt nie rozdzierał szat, że wchodzi na cudze poletko.

Czy Komorowski będzie mógł pozwolić sobie na to jako prezydent? To pytania o polityczną praktykę – o to, kto będzie jeździł na unijne szczyty, na konferencje na najwyższym szczeblu. Nowy prezydent jest skazany na wchodzenie w takie prestiżowe spory, bo inaczej z roku na rok będzie dzierżył mniej władzy w swoich rękach. Doskonale jednak wie, że takie gry trzeba prowadzić dyskretnie, bo jeśli spór zostanie ujawniony, opozycja takiej okazji nie przepuści.

Jakie atuty ma Komorowski w ewentualnej rozgrywce z Tuskiem? Pozycję prezydenta osłabia to, że w odróżnieniu od Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego nie jest liderem ugrupowania, które wyniosło go do władzy. Ale ma szansę oddziaływania na PO, bo może zajmować inne niż premier stanowisko w sporach wewnątrzpartyjnych czy w dyskusjach nad linią partii. Może nawet przejść do ofensywy i powalczyć o uczynienie PO partią, w której wszechmogącego Tuska zastąpi triumwirat Komorowski – Schetyna – Tusk. Tym bardziej że marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna w naturalny sposób będzie zbliżał się do nowego prezydenta, aby razem z nim ograniczać wszechwładzę premiera.

Jakimi jeszcze narzędziami może posłużyć się Komorowski w walce o polityczne wpływy? Warto przeczytać wpis w blogu Janusza Palikota, polityka bliskiego nowemu prezydentowi. Palikot zagroził, że jeśli premier nie zadba o to, aby w budżecie znalazły się pieniądze na obiecane w kampanii zniżki kolejowe dla studentów, to prezydent może nie podpisać ustawy o podwyżce VAT. Przy okazji poznaliśmy Palikota w nowej roli: bulteriera warczącego także na wszechpotężnego do niedawna Donalda Tuska.

[srodtytul]Autentyczny kombatant[/srodtytul]

Jaki może być image nowego prezydenta? Komorowski będzie starał się dopasować do stereotypu, który nasz naród lubi najbardziej: głowa państwa jako ojciec wszystkich Polaków, depozytariusz narodowej jedności. Nieźle pasuje do tej roli, bo na stanowisku marszałka Sejmu nabył pewnego doświadczenia w godnym reprezentowaniu państwa. Choć rysą na tym wizerunku jest zaskakująca ilość jego gaf i wpadek w ostatniej kampanii prezydenckiej.

Jednak Komorowski potrafi być naprawdę naturalny i autentyczny, gdy przypomina swoją rolę solidarnościowego niepodległościowca, człowieka podziemia, który ma na swoim koncie parę aresztowań i odsiadek. Dlatego jako prezydent będzie szczerze składać urodzinowe życzenia wdowom po historycznych postaciach, odsłaniać pomniki i odwiedzać harcerskie wieczornice. Ostatnie obchody wybuchu Powstania Warszawskiego pokazały też, że Platforma z łatwością przejmie polityczny patronat nad rocznicą 1 sierpnia.

Łatwo też sobie wyobrazić prezydenta Bronisława Komorowskiego jako częstego i mile widzianego gościa w pałacach kardynała Stanisława Dziwisza lub prymasa Józefa Kowalczyka. Jako umiarkowany konserwatysta zapewne nie będzie palił się ani do – obiecanej w kampanii wyborczej – refundacji zabiegów in vitro, ani eksperymentów z parytetami.

Otwarte jest pytanie, czy nowy prezydent kontynuować będzie rozpoczętą przez Lecha Kaczyńskiego akcję przyznawania orderów weteranom opozycji. I na ile gotów będzie przy tej okazji wyciągać rękę do politycznych adwersarzy. Wiąże się z tym bowiem ryzyko, że odznaczony przeciwnik polityczny przyjęcia orderu odmówi lub przyjmie, ale później demonstracyjnie go odeśle. Taką cenę za otwartą politykę orderową płacił prezydent Kaczyński.

[srodtytul]Przeciw rokoszanom [/srodtytul]

Jak bardzo Bronisław Komorowski zaangażuje się w obronę Polski rozumnej przeciwko rokoszanom z PiS? Wbrew pozorom udział w antypisowskiej kampanii wcale nie musi wykluczać utrzymania wizerunku polityka, który łączy, a nie dzieli. Taki styl prezentował Aleksander Kwaśniewski, który łączył środowiska Unii Wolności, postkomunistów i PSL. I mimo że pomijał prawicę, wielu Polaków uważało go za otwartego na wszystkie strony polskiej polityki.

Komorowski łatwo wejdzie w buty Kwaśniewskiego, bo ma wsparcie liberalnych elit i może liczyć na wierność sporej części mediów. A na jego korzyść będą pracowały emocje Jarosława Kaczyńskiego, już dającego do zrozumienia, że nowa głowa państwa to uzurpator. Jeśli konflikt Platformy z PiS się zaostrzy, to prezydent zapewne przybierze pozę obrońcy Polski przewidywalnej.

Nie będzie to poza nienaturalna. Bo Komorowski zawsze nie cierpiał PiS i to on najgłośniej protestował przeciwko ewentualnej koalicji z partią Kaczyńskiego po wyborach w 2005 roku. Takie nastawienie to zła wiadomość – wobec następującej od jakiegoś czasu eskalacji wojny polsko-polskiej skłonność Komorowskiego do prowokowania PiS bardzo oddala w czasie jakąkolwiek polityczną normalizację. Już same deklaracje prezydenta elekta w sprawie usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, bez gwarancji, że zastąpi go inny znak pamięci, bardzo zaogniły sytuację – choć trzeba przyznać, że Jarosław Kaczyński i jego podwładni bez przykrości włączyli się w ten spór.

[srodtytul]Z wyboru milionów [/srodtytul]

Na koniec wymieńmy najmniej rzucające się w oczy oblicze nowego prezydenta. To człowiek, który doskonale potrafi dogadywać się ze środowiskami postkomunistów. O tym, że jest to wciąż aktualne, świadczą udane targi w sprawie objęcia przez Marka Belkę Narodowego Banku Polskiego. A wokół Kancelarii Prezydenta już kręcą się tacy politycy jak Ryszard Kalisz czy Tomasz Nałęcz. Nie wolno przy tym zapominać, że Bronisław Komorowski bronił Wojskowych Służb Informacyjnych, a ich były szef Marek Dukaczewski jeszcze przed wyborami publicznie oświadczył, że życzy politykowi PO zwycięstwa.

Reasumując: głównym celem rozpoczynającej się kadencji Bronisława Komorowskiego będzie troska o utrzymanie Platformy u władzy i umocnienie jej pozycji jako hegemona polskiej polityki. Prezydent będzie jednak miał tendencję, aby godzić to z zabiegami o utrzymanie jak największych prerogatyw. Jeśli Donald Tusk będzie mądrym, ale i taktownym graczem, może tak rozdzielić obowiązki, aby dać Komorowskiemu poczucie współrządzenia. Na przykład więcej pompy i celebry w zamian za unikanie konfliktów z kanclerskim ośrodkiem władzy.

Ciekawym sygnałem jest pomysł Radosława Sikorskiego, aby portrety Bronisława Komorowskiego ozdobiły wszystkie polskie placówki dyplomatyczne na świecie. Pomysł, który nowemu prezydentowi chyba się spodobał, skoro Komorowski go nie odrzucił ani nawet nie zbył dowcipem.

Czy może oznaczać gotowość zamieszkania w złotej klatce, przyjęcie roli "władcy żyrandoli"? Trudno w to uwierzyć. Nawet lubiący widoczne oznaki prestiżu Bronisław Komorowski musi mieć świadomość, że dzierży mandat pochodzący z bezpośredniego wyboru milionów Polaków.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę