Ro(z)koszniaczek

Sędziwy pierwszy premier III RP, Tadeusz Mazowiecki, odniósł ogromny sukces – tym razem natury literackiej. Użyte przez niego na nazwanie postawy partii opozycyjnej i jej zwolenników określenie „rokosz” zrobiło błyskawiczną karierę.

Publikacja: 07.08.2010 11:21

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Trudno się zresztą dziwić, bo słowo to budzi wszelkie skojarzenia niezbędne propagandzie uprawianej przez obóz szeroko pojmowanej władzy – z sarmackim warcholstwem, demolowaniem i osłabianiem państwa, przedkładaniem prywaty nad wspólne dobro etc. Więc od paru dni jak salon długi i szeroki – nic, tylko „rokosz Kaczyńskiego”, „rokoszanie z PiS”, i tak dalej. Wiadomo: codzienne wbijanie miliona gwoździ w milion desek, jak definiował zadania propagandy towarzysz Maciej Szczepański. Sam tylko Mazowiecki, uradowany nagle uzyskaną pozycją dyktatora słowotwórczej mody, powtórzył swą frazę w różnych mediach już ze cztery razy, a może więcej, mogłem coś przeoczyć.

Kariera słówka „rokosz” wynika z faktu, iż trzeba w zwoje mózgowe lemingów wdrukować zasadniczą różnicę pomiędzy kontestowaniem przez siły zła prawem i lewem rządów Tuska i Komorowskiego, co stanowi haniebne warcholstwo i niszczenie państwa, a nie tak dawnym kontestowaniem przez siły dobra prawem i lewem rządów Kaczyńskich, które stanowiło powód do chwały i dumy.

Chyba mam dziś słabszy dzień, bo szczerze mówiąc nie chce mi się już silić na finezję, dowcip i w ogóle szlifowanie felietonistycznych brylancików, żeby strzelać nimi do palikotowej trzody. Z wrodzonym wdziękiem chłopa z Czerwińska powiem po prostu: chce mi się już rzygać od tej obłudy. Naprawdę.

Niesforna pamięć podsuwa mi błazeńskie oświadczenie pani Gronkiewicz – Waltz z czasów rokoszu pielęgniarek, że wysyła straż miejską, aby chroniła uczestniczki protestu ? co tu gadać, nielegalnego ? przed ewentualną interwencją policji. Nie było że to warcholstwo? No, to spróbujmy sobie wyobrazić, że to pisowski prezydent stolicy wysyła straż miejską aby uniemożliwiła wykopanie krzyża spod Pałacu. Autorytety z Czerskiej chyba by się z oburzenia zagęgały na śmierć! (sorry, znowu te moje geny – naprawdę, nie mam dziś nastroju się obcyndalać).

Albo sobie spróbujmy wyobrazić, że to Kaczyński wzywa publicznie do niepłacenia abonamentu na media publiczne, bo mu się nie podoba, że ma w nich wpływy polityczny przeciwnik. No, ale to nie Kaczyński nawoływał do olewania prawa, tylko Tusk. Więc to nie był rokosz. Jak Tusk wyznaczył strategię „betonowej”, totalnej opozycji, to też nie był rokosz, to była po prostu mądra strategia polityczna. A jak media tak dziś oburzone na „rokoszan” stręczyły temuż Tuskowi żałosną koalicję z takimi potworami, jak populista Lepper i nacjonalista Giertych, aby tylko odstawić od władzy znienawidzony PiS, to nie było oczywiście przejawem nie liczenia się z dobrem państwa, gdzieżby, wręcz przeciwnie.

A pamiętają państwo jeszcze, jak spora liczba pracowników naukowych, podjudzona i poinstruowana przez „niezależne” media, licytowała się w „obywatelskim nieposłuszeństwie” odmawiając wypełniania wymaganych prawem oświadczeń lustracyjnych? Giewu wykreowało nawet na bohatera jakiegoś cymbała z profesorskim tytułem, który na oświadczeniu napisał „pocałujcie mnie w dupę”. Ach, co za odwaga! Mniejsza, że niemal całe to profesorskie pogłowie, jak pozwoliłem sobie wielokrotnie przypominać, jeździło na rozmaite stypendia do USA i pokornie wypełniało wymagane przez amerykańskie prawo wizowe oświadczenia, że na przykład nie jadą tam się prostytuować. Widać uznawali, że Wuj Sam ma prawo o takie rzeczy pytać, a może, że pyta, bo tak dobrze ich zna – w każdym razie konieczność złożenia oświadczenia, że nie są prostytutkami, jakoś ich godności nie naruszała. Może dlatego, że giewu im nie napisało, że narusza. Ale – proszę bardzo, to nie był rokosz, warcholstwo, naruszanie porządku prawnego. To była „odmowa, niezgoda i upór”! Odwaga! „Sława, panie Włodzimierzu”, to jest, przepraszam, panie Adamie! Towarzystwo onanizowało się własnym bohaterstwem jak teraz, nie przymierzając, krakowscy poeci, odmawiający udziału w imprezie ekshumującej ich twórczość, bo patronat nad nią sprawuje IPN ? i pani Herbertowa, która pośmiertnie robi ze swego męża (któremu za popieranie lustracji Michnik bluzgał był od „hunwejbinów”) wroga „grzebania w ubeckim szambie” i pieska salonu, którym za życia wzgardził, za co zapłacił, jak się zdaje, między innymi utrąceniem jego kandydatury do nobla, wcześniej uchodzącej za pewną. Tfu.

Odpuszczę pani redaktor Milewicz, która deklarację odmowy wypełnienia oświadczenia lustracyjnego uzupełniła deklaracją gotowości rezygnacji z wykonywania zawodu. Nie groziło jej to, ale przynajmniej zaznaczyła, że uznaje możliwość poniesienia za swój bunt konsekwencji. Ale pan Geremek, oberautorytet michnikowszczyzny, odmawiając poddania się lustracji – już za rządów Tuska, i już po werdykcie Trybunału Konstytucyjnego, który akurat wobec europosłów utrzymał ten obowiązek ? bynajmniej nie zamierzał rezygnować z mandatu. Czy ktoś z ferajny, która oburza się dziś na „rokosz” Kaczyńskiego zwrócił mu najuprzejmiej uwagę, że obywatel Geremek nie może się stawiać ponad prawem? Wolne żarty. Pamiętam tylko lizusa z „Polityki” (tego samego, który potem kadził też za chamstwo Palikotowi, zachwycając się jego odwagą) jak piał zachwyty, że „profesor odważył się powiedzieć »nie« obłędowi”. Tak jakby nie było dla każdego oczywiste, że jako były gorliwy członek partii i przewodniczący POP w stacji PAN w Paryżu, będącej przykrywką dla agenturalnej działalności przeciwko „Kulturze”, Geremek po prostu musiał co najmniej odbywać regularne rozmowy z funkcjonariuszami wywiadu, a zatem być w ubeckiej ewidencji co najmniej jako Kontakt Operacyjny, do której to kategorii współpracy nowa ustawa, w przeciwieństwie do poprzedniej, kazała się przyznać.

Nie było rokoszem szczucie szkolnej gówniażerii przeciwko ministrowi oświaty, żeby domagała się włożenia go do wora i wrzucenia do jeziora, nie było niszczeniem państwa poniżanie prezydenta RP, i tak dalej. Przynajmniej dla pana Tadeusza Mazowieckiego nie było. Bił on wprawdzie wtedy na alarm w zagranicznych mediach, że w Polsce zagrożona jest demokracja, że łamie się prawo, ale bynajmniej nie miał na myśli tego wszystkiego, co wyprawiali histeryczni wrogowie Kaczyńskich, tylko to, że urzędujący premier powiedział, iż jego przeciwnicy stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.

Po doświadczeniach z Władysławem Bartoszewskim jesteśmy już przyzwyczajeni, że siwizna zamiast z mądrością i statecznością, w III RP kojarzy się wręcz przeciwnie, z zacietrzewioną nienawiścią i płynącą z niej zatratą rozsądku i przyzwoitości. Pan Mazowiecki postanowił w nas te skojarzenia wzmocnić. Gratuluję sukcesu, panie premierze. Udało się.

Trudno się zresztą dziwić, bo słowo to budzi wszelkie skojarzenia niezbędne propagandzie uprawianej przez obóz szeroko pojmowanej władzy – z sarmackim warcholstwem, demolowaniem i osłabianiem państwa, przedkładaniem prywaty nad wspólne dobro etc. Więc od paru dni jak salon długi i szeroki – nic, tylko „rokosz Kaczyńskiego”, „rokoszanie z PiS”, i tak dalej. Wiadomo: codzienne wbijanie miliona gwoździ w milion desek, jak definiował zadania propagandy towarzysz Maciej Szczepański. Sam tylko Mazowiecki, uradowany nagle uzyskaną pozycją dyktatora słowotwórczej mody, powtórzył swą frazę w różnych mediach już ze cztery razy, a może więcej, mogłem coś przeoczyć.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?