Osobnik taki chowa się do mysiej dziury i usiłuje nikomu nie podpaść. Jak się zachowuje recydywista, sutener, organizator szantażu przeciw senatorowi, Krzysztofowi Piesiewiczowi, w sprawie którego toczy się śledztwo? Ostentacyjnie organizuje bojówki przeciwko obrońcom krzyża na Krakowskim Przedmieściu i z lubością daje się obfotografowywać wygłaszając filipiki przeciwko "kaczorom".
Przypomniałem to sobie czytając informację o umorzeniu śledztwa w sprawie znieważenia uczuć religijnych poprzez eksponowanie krzyża z puszek po piwie Lech. Oficjalnym powodem było "niewykrycie sprawców". Biorąc pod uwagę, że ich dane ujawnione są w Internecie, a oni sami nie ukrywali się nigdy, kłopoty prokuratury wydają się ujmujące.
Nie piszę o tym powodowany pasją zamknięcia autorów tej chamskiej prowokacji. Mam dwuznaczny stosunek do sądowego ścigania nawet takich obrzydliwości, tak jak i do penalizowania wszelkiego typu ekscesów słowno-performerskich. I tak "prawo" za bardzo reguluje dziś stosunki społeczne. W takich sprawach powinno wystarczyć moralno-obyczajowe potępienie sprawców. Jeśli jednak zanikają obyczajowe standardy to może… Ale to temat na inny tekst.
W Polsce obowiązuje zakaz znieważania uczuć religijnych. Trudno wyobrazić sobie bardziej jednoznaczną tego manifestację jak ów piwny "krzyż". Ale "niezależna" prokuratura nie może znaleźć sprawców… Dzieje się to w kraju, gdzie autor nieprawomyślnej acz niezwykle skrupulatnie opartej o fakty i dokumenty biografii Lecha Wałęsy, ścigany jest za nią kolejnym procesem i gdzie za negatywną opinię na temat Adama Michnika można zostać skazanym prawomocnymi wyrokami niezależnych sądów.
Sprawa sutenera "Niemca" jest o tyle interesująca, że zorganizowana przez niego prowokacja, a potem szantaż przeciwko Piesiewiczowi, była najgłośniejszą w Polsce sprawą kryminalną ostatniego roku. Koledzy senatorzy nie zgodzili się na uchylenie mu immunitetu, tak, że sprawa jego narkotycznych uwikłań nie mogła zostać rozstrzygnięta. Dominujące w Polsce media i ośrodki opiniotwórcze grzmiały, że senator PO został poszkodowany (czego akurat nikt nie kwestionował, ale co nie ma związku z ewentualnym naruszeniem przez niego prawa) i dlatego należy zająć się sprawcami działań przestępczych, a nie ich ofiarą. Wskazywano — słusznie — że jeśli tego typu sprawę zorganizować można przeciwko tak znanej i prominentnej osobie, to coś niepokojącego dzieje się w kraju. Minął prawie rok i… jej organizator nie tylko chodzi po wolności, ale mobilizuje "młodych i wykształconych" do "radosnych festynów i happeningów" przeciw krzyżowi na Krakowskim Przedmieściu. A o sprawie Piesiewicza nie wiadomo nic. Czyżby nie sposób wykryć jej sprawców? Piesiewicz stwierdził, że jego szantażysta związany był z WSI. Nie mówi tego oszołom z PiS, ale autorytet moralny z PO. Chyba wie co mówi. Jeśli jednak zaczęlibyśmy wiązać wszystkie te sprawy, to ani chybi wyszłaby nam spiskowa teoria.