Ale sugestia, że akcja rządu zapobiegła temu, by, jak w Serbii, o wyniku wyborów zdecydowały bojówki organizowane przez kluby kibica, wyznacza doprawdy nowy, wyśrubowany standard lizusostwa. Jeszcze wczoraj gdyby ktoś pod jakimkolwiek względem przyrównał III RP, od trzech lat szczęśliwie rządzoną niepodzielnie przez „siły obliczalne i odpowiedzialne" do Serbii, ta sama gazeta zatrzęsłaby się z oburzenia.

 

 

Rachunek jest taki, że ? cytuję za medium zdeklarowanie „antypisowskim" ? na zamkniętych przez rząd stadionach gościło średnio 35 tysięcy widzów. Karty kibica ma w kraju kilkaset tysięcy. A w awanturze w Bydgoszczy, która dała asumpt całej akcji, brało udział góra 200 chuliganów. Jeśli to nie jest stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, to co nią jest? Oficjalnym powodem ? pretekstem ? zamknięcia stadionów jest niemożność zapewnienia na nich bezpieczeństwa, ale do wczoraj właśnie te dwa stadiony podawane były za wzór, jako, dzięki trosce włodarzy z PO, najbezpieczniejsze w Polsce. Gdyby więc traktować rządową narrację poważnie, to one akurat powinny zostać zamknięte jako ostatnie, nie pierwsze. Oficjalnie srogość Tuska jest dziś konieczna, by nie dopuścić chuliganów na mecze Euro 2012. Gazeta, która to pisze,  jednocześnie tuż obok informuje o niewiarygodnym fuksie mieszkańca Opola, który wylosował na mistrzostwa aż 4 bilety ? dla całej rodziny! I w niczym to nie skłania do zastanowienia, jakimi niby cudem mogą w takim razie wejść na te mecze zwartą grupą „stadionowi bandyci".

Przepraszam za mało błyskotliwą pointę, ale prorządowe media sięgają w swym serwilizmie dna.