Ale tragedia polityka nie powinna służyć zafałszowaniu jego kariery, wręcz zobowiązuje, by właśnie  o szczególnej tajemnicy  związanej z tą karierą przypominać.

Nie do końca jest bowiem prawdą często powtarzane stwierdzenie, że Lepper "wszystko zawdzięczał sobie". Najwięcej zawdzięczał szczególnemu przywilejowi bezkarności, którym się w pewnym okresie cieszył. Nie on jeden lżył posolidarnościowe władze, nie on jeden wygrażał pięścią i wyprowadzał  ludzi na drogi. Ale inni natychmiast byli za to karani.  Pewien lewicowy działacz za nazwanie rządzących "palantami"  spędził kilka miesięcy w więzieniu. Inny przywódca rolników poszedł  za blokowanie dróg za kratki,  a gdy po zwolnieniu próbował  zorganizować blokadę przejścia granicznego, policja umiała sprawnie wyłapać autokary jadących na nią działaczy kilkanaście kilometrów przed celem.

W tym samym czasie Lepper stale miał wokół siebie kamery i mikrofony, sądy niby prowadziły przeciw niemu 100 procesów, ale te albo jakoś nie mogły się skończyć, albo zapadały w nich operetkowe wyroki w rodzaju grzywny 6 złotych. Wypisz wymaluj kariera Władimira Żyrinowskiego, jakby kto wykupił format.

Państwo polskie często bywa bezradne, ale tajemnicą jest, dlaczego w wypadku Leppera sądy, prokuratury i policja były bezradne tak bardzo wybiórczo, a media tak chętne do nagłaśniania jego ekscesów. Tę tajemnicę zabrał ze sobą do grobu. Nie był co prawda jedynym, który mógłby ją wyjaśnić, ale czy ktoś to jeszcze kiedyś  zrobi?