Ludwik Dorn we wtorkowej „Rozmowie Rymanowskiego" tak popisał się znajomością najważniejszego harcerskiego trofeum: – Pan premier Tusk przypomina harcerza w biegu na sprawność „Trzy pióra". A to dwa pióra skubnąć z kupra klubu Palikota, a jeszcze jedno piórko albo dwa z klubu SLD i może przynajmniej w Sejmie będzie spokój.
Przedstawiciel ludu pisowskiego ma mętne pojęcie o „Trzech piórach" i nie sądzę, aby mógł je kiedykolwiek zdobyć. Harcerz, żeby mieć taką naszywkę na rękawie, musi przejść próby wody, ognia, głodu i mowy. I ta ostatnia jest najtrudniejsza – przez 24 godziny nie wolno powiedzieć ani słowa. Czy Ludwik Dorn wygląda na człowieka, który mógłby się nie odzywać przez dobę?
Zresztą na „próbie mowy" padają kolejni członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Tadeusz Cymański nie potrafi trzymać języka za zębami i wizytą w poniedziałkowej „Kropce nad i" znów naraził się kierownictwu partii. Najpierw przypomniał sobie: – Kiedyś powiedziałem i tego się trzymam, nie zmieniam zdania, że PiS będzie tak długo funkcjonował, jak długo tego będzie chciał Jarosław Kaczyński.
Europoseł żyje daleko, to nie wie, że prezes już nie tylko chce, ale musi. A potem zupełnie niefortunnie Cymański wyznał, że „PiS nie jest partią aniołów ani geniuszy".
No, jak to nie? Ile aniołków fruwało w kampanii? A geniusze, którzy nawet wbrew prezesowi, każdego dnia przerabiają porażkę na sukces?