Niestety, cuda te wszystkie są zabiletowane, co w warszawskich warunkach oznacza, iż przeznaczone są wyłącznie dla braminów i pozostałych kast wyższych. My, pariasi, możemy sobie postać w poczekalni. Stąd moja prośba do dyrekcji filharmonii, by jednak ten punkt z wyszynkiem bliżej kas biletowych przestawić.

A teraz serio. Każdy, kto próbował kupić bilet do filharmonii na któryś z ciut bardziej "gwiazdorskich" koncertów, wie, że to niemożliwe – ani w przedsprzedaży, ani w ostatniej chwili, nie można też liczyć na wejściówki. Nic, nul, zero. Wyprzedane albo rozdane sponsorom. Skądinąd melomani o takich sponsorowanych koncertach opowiadają sobie potem urban legends, jak to paniom prezesowym grają w torebeczkach komórki (ale tylko muzykę poważną), a panowie biją brawo zawsze wtedy, kiedy nie wypada.

Internet, podpowiadają państwo? Abstrahując od tego, że nie można tam kupić biletów zniżkowych dla pacholąt, musiałby on działać, a nie wysyłać komunikat, że niestety, z przyczyn oczywiście od filharmonii niezależnych, kupić się nie da. Każdy, kto próbował wykupić karnet dziecięcy na niedzielne poranki  z ciocią Jadzią, wie, że towar to dostępny już nie dla braminów, ale maharadżów wręcz. Każdy, kto  próbował... Dobra, muszę tę wyliczankę kontynuować?

Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro  finansujemy z budżetu filharmonie, to powinniśmy uczynić je dostępnymi dla obywateli. Ktoś mógłby wpaść na pomysł: zróbmy koncertów więcej. Tak, wiem, Martha Argerich nie będzie występować codziennie, ale każdy, kto ma choć blade pojęcie o organizacji koncertów (a moja pierwsza etatowa praca polegała właśnie na tym), wie, że czasem łatwiej gwiazdę zakontraktować na kilka występów niż jeden. Że czasem uda się ją nawet namówić na występ nie tylko w Warszawie, że... Dobra, zostawmy gwiazdy. A dlaczego nie można zmultiplikować cioci Jadzi, Kasi,  Marysi i wujka Stasia? Wszystko się da, wszystko można. Ktoś mógłby pomyśleć, ale nie pomyślał. I już.

Tylko nie marudźmy potem, że naród nam, panie, schamiał i do filharmonii nie chodzi. A propos, nie można by tam pyz do bufetu? Albo goloneczki? No, to ja wpadnę.