Kozioł dał głowę pod nóż i ofiarnie wziął na siebie wszystkie złe emocje, które skupiły się wokół pani minister. Coś jednak poszło nie tak, bo minister pochwaliła się, że występujący w roli kozła szef Nardowego Centrum Sportu Rafał Kapler dostanie na pożegnanie ponad pół miliona złotych premii.
No i cały efekt diabli wzięli, bo naród wkurzył się, że ministrowie sportu zupełnie nie liczą się z pieniędzmi podatników. I egzekucja kozła zamiast sprawę zakończyć, wepchnęła minister Muchę w jeszcze większe tarapaty. W świetle tych kłopotów, każda wpadka szefowej resortu sportu urastała do rangi skandalu.
To, że wszystko robiła, by wpadki jedna po drugiej zaliczać, to już zupełnie inna sprawa. Kłopot w tym, że w tej sytuacji potrzebny będzie kolejny kozioł ofiarny. I wiele wskazuje na to, że bez dymisji pani minister Muchy się nie obędzie. No chyba, że premier lubi otrzymywać na biurko co tydzień kolejne raporty CBOS zatytułowane "dalszy pogorszenie ocen rządu", "dalsze spadki sondażowe PO", "coraz mniej Polaków ufa premierowi", itp.
Ale przy okazji znalazłem się w zupełnej kropce. Przekonany bowiem byłem, że stadion narodowy to nasz narodowy sukces. Wszak Platforma już dawno ukończenie stadionów na Euro 2012 odtrąbiła jako swój sukces. Ba, nawet prezydent Bronisław Komorowski apelował w TVP byśmy "własnymi rękami nie zdemontowali tego wydarzenia", a zadbali o to, by pokazać to jako "wielkie osiągnięcie". Więc posłuszny słowom pana prezydenta traktuję budowę Stadionu - choć jeszcze niedokończoną - za wielki polski, wręcz narodowy sukces. Ale nagle słyszę słowa premiera, który uzasadnia niewłaściwość wypłacenia prezesowi Kaplerowi premii. Donlad Tusk powiedział, że prezes NCS nie zrobił wszystkiego tak, "jak się umawialiśmy". Czyli swoją robotę schrzanił. Jeśli tak, to rzeczywiście, nie powinno mu się tych 570 tys. złotych nagrody wypłacać. Ale ma to wtedy jedną konsekwencję: stadion przestaje być powodem do dumy. Sukces czy porażka, co teraz myśleć?
? ? ?
Piątek okazał się narodowym dniem przepraszania. Premier Donald Tusk przeprosił przed kamerami za sprawę ACTA. Rząd się pomylił, trwanie w błędzie to grzech, a ACTA walczy z piractwem ale za zbyt wysoką cenę. Cenę wolności indywidualnej. Premier podkreślił, że podpisanie dokumentu było "nieprzemyślane".