O Januszu Palikocie i jego ruchu powiedziano już bardzo wiele. Były przewodniczący komisji „Przyjazne państwo" został gwiazdą ostatniej kampanii wyborczej. Naturalne więc, że zainteresowanie mediów wzrosło, gdy Ruch Palikota dostał się do Sejmu. Od wyborów minęło już kilka miesięcy, a sondaże okazują się nadal przychylne temu politykowi. W ostatnich dniach Ruch Palikota sięgnął po byłego krakowskiego posła PO Łukasza Gibałę. Czy to wszystko wróży rychły polityczny sukces i wierny Ruchowi elektorat? Sympatia mediów czy polityczne transfery, mimo że ważne w polityce, mogą okazać się niewystarczające, aby dalej rosnąć w siłę. Przeszkód na tej drodze widzę kilka.
Weźmy chociażby głośną sprawę związków wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej z przemysłem aborcyjnym i koncernami farmaceutycznymi. Ujawnił je proces, który Nowicka wytoczyła publicystce Joannie Najfeld. W trakcie rozprawy w styczniu 2012 r. sąd odrzucił apelację obecnej wicemarszałek Sejmu. W toku sprawy zgromadzono materiały potwierdzające tezę publicystki, że „organizacja pani Nowickiej jest częścią międzynarodowego koncernu, największego w ogóle z providerów aborcji i antykoncepcji. Pani po prostu jest na liście płac tego przemysłu".
Innym posłem, który może sprowadzić kłopoty na swoje ugrupowanie, a także na swojego lidera, jest poseł Roman Kotliński, który w „Faktach i Mitach" zatrudnił Grzegorza Piotrowskiego, jednego z morderców bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Indywidualne uwikłania poszczególnych parlamentarzystów to jedna ważna rzecz. Drugą jest to, że Ruch Palikota może stać się ofiarą swojej własnej metody.
Minusy bycia na świeczniku
Politykom Ruchu Palikota może się wydawać, że osiągnęli sukces. Mają najbardziej kontrowersyjnego wicemarszałka w tej kadencji Sejmu oraz budzących ciekawość i zdziwienie „nietypowych posłów". Ponadto z poparciem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego skutecznie dolewają oliwy do lewicowego ognia. Wbrew pozorom wcale tak różowo nie jest. Łatwiej im będzie licytować wysoko i walczyć z lewicą o elektorat. Ale jednocześnie trudniej im będzie bez utraty wiarygodności zgłaszać coraz bardziej radykalne postulaty, gdy wokół czołowych postaci Ruchu pojawiają się poważne wątpliwości.
Paradoksalnie wybranie Wandy Nowickiej to niekoniecznie porażka prawicy i sukces lewicy. Gdyby nie kandydowanie założycielki i wieloletniej szefowej Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kto wie, czy podnoszone byłyby publicznie wypowiedzi jej syna gloryfikujące komunizm, a także związki organizacji Wandy Nowickiej z przemysłem aborcyjnym i antykoncepcyjnym. Ona sama być może występowałaby teraz w glorii obrończyni praw kobiet.