"Trudno oprzeć się wrażeniu, że w działaniu PiS jest jakaś schizofrenia. Bo skoro - według powszechnej w tym środowisku opinii - prezydent RP Lech Kaczyński został zabity przez Rosjan, skoro Rosja pod Smoleńskiem de facto wypowiedziała nam wojnę - jak poinformował Antoni Macierewicz, skoro doszło do zamachu, a konkretnie wybuchu bomby na pokładzie, to jak można w obliczu tej zniewagi i zbrodni oddawać się tak przyziemnym rozrywkom jak kibicowanie piłkarzom?" - retorycznie pyta Wielowieyska. "Jak można przyjmować przywódców Rosji, którzy zabili naszego prezydenta, a teraz - jak gdyby nigdy nic - przyjeżdżają tu sobie oglądać mecz? A na dodatek rosyjska reprezentacja prowokacyjnie zarezerwowała nocleg w warszawskim Bristolu, tuż obok Pałacu Prezydenckiego, gdzie będzie obchodzona miesięcznica katastrofy...".
Jak rozumiem, Wielowieyska próbuje przekonać zwolenników tezy o zamachu, czy szerzej - sympatyków opcji PiS-owskiej, że nie można.
Jak zwolennik tezy o zamachu/sympatyk PiS (przynajmniej taki, jakiego wyobrażają sobie w redakcji "GW"), przekonany przez Wielowieyską, może dać wyraz swojemu oburzeniu?
Taki wyobrażony w redakcji "GW" konstrukt może na przykład, przechodząc 10 czerwca w pochodzie Krakowskim Przedmieściem, obrzucić Bristol kamieniami.
Albo i butelkami z benzyną.