Ludwik Dorn (dziś ziobrysta) napisał do Jarosława Kaczyńskiego list otwarty, bo tak się teraz panowie ze sobą komunikują. I w zasadzie można by na tym zakończyć, bo wewnętrzne stosunki na prawicy interesują tylko wariatów - hobbistów i Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej, który poświęca im konferencje prasowe.
Ale Dorn napisał list szczególny. Można (i ja mam) mieć do niego pretensje, że ulega fascynacji zimną, polityczną grą, której zresztą podstawowa zasada brzmi, iż się ją prowadzi, a nie o niej rozprawia. Ale nie z tej strony przyszedł atak.
Otóż Dorn zaproponował, żeby oba PiS-y: ten właściwy, kaczystowski, i PiS-bis wykorzystały przyjmowanie Chorwacji do Unii Europejskiej (co popierają) i wytargowały co się da od Donalda Tuska, któremu na ratyfikacji ze względu na ewentualną karierę europejską bardzo zależy. I nie chodzi o Smoleńsk czy emerytury, a o sprawy europejskie. Z grubsza idzie o to, by pakt fiskalny musiał przejść w Sejmie większością dwóch trzecich (czyli żeby PO znów musiało się z nimi dogadać), a ewentualne wprowadzenie euro - w referendum. Chcą też wynegocjowanej w zeszłej kadencji nowelizacji konstytucji podkreślającej nadrzędność prawa polskiego nad europejskim oraz stołka szefa komisji europejskiej w Sejmie.
No i podniósł się lament, że tak się nie godzi. Furda Chorwaci, ale co powiedzą francuscy politolodzy i brukselscy urzędnicy? No i co ma piernik do wiatraka, a Zagrzeb do targów z Tuskiem? Ano jak świat światem, a Ameryka Ameryką do każdej ustawy, na której zależy prezydentowi, parlament (nie tylko opozycja) dopisuje setki poprawek niezwiązanych z jej treścią. Każdy w USA popiera finansowanie Izraela, więc do ustaw o tym próbują dopisać wszystko, ze zniesieniem wiz dla Polski włącznie.
Kiedy Niemcy prowadzą brutalną Realpolitik, wszyscy chwalą panią kanclerz, że tak zabiega o swój interes. Kiedy robią to Francuzi - kiwamy głową ze zrozumieniem. Gdy Thatcher wywalczyła dla Anglii budżetowe korzyści - cmokamy z uznaniem. Ale gdy na małym podwórku próbuje tego Dorn, okazuje się szantażystą, pacanem i ćwokiem, a jego pomysły to brednie.