Skąd bierze się zło

Ledwie się dopracowaliśmy rozmaitych humanitarnych reguł, są one podgryzane w akompaniamencie pięknie brzmiących frazesów o ludzkim szczęściu - pisze publicysta

Publikacja: 26.08.2012 20:27

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz opisała domniemany czyn kobiety z Sosnowca podejrzanej o zamordowanie własnego dziecka jako konsekwencję filozofii życiowej propagowanej przez feministki. Rzucił się na nią od razu tłum postępowców.

Ciekawszą od ich wypowiedzi, bo niezłożoną z okrzyków oburzenia, polemikę sformułowali w swojej prześmiewczej rubryce w „Uważam Rze" Igor Zalewski i Robert Mazurek (w każdym razie jeden z nich): „W XVIII-wiecznym Paryżu, grubo przed rewolucją, funkcjonował specjalny miejski urzędnik, który rankiem zbierał z ulic porzucone noworodki. Nie jesteśmy profesorami, ale feministek wtedy chyba jeszcze nie było" - napisali zgryźliwi recenzenci rzeczywistości, z którymi na ogół się zgadzam.

Argumenty z przeszłości

Zacznę od tego, że na miejscu profesor Pawłowicz nie rozstrzygałbym jeszcze w ogóle o powodach tej tragicznej historii. Choć gwoli sprawiedliwości to nie ona zaczęła tę licytację, skoro na przykład Magdalena Środa od miesięcy obwinia o śmierć Madzi rygory zbyt tradycyjnego życia rodzinnego w Polsce. W tej sytuacji miejsce zbrodni musiało się zmienić w pole kulturowej bitwy.

I jeśli tę konwencję przyjąć, jeśli oderwać się od konkretnej historii, trzeba powiedzieć, że posłanka PiS może mieć więcej racji niż Mazurek i Zalewski. Choć nie wiem, czy moje, wspierające ją, argumenty przyszły jej samej do głowy.

Argument z dawnymi czasami pojawiał się w sporach tradycjonalistów z postępowcami już wcześniej. Rzecznicy obyczajowych swobód potrafili przypominać, że nie ma sensu odmawiać czegokolwiek dzieciom, skoro w średniowieczu spały ze sobą i zawierały małżeństwa czternastolatki, a dwunastolatkom pokazywano publiczne egzekucje. Ba, w obronie wolnej aborcji powoływano się na świętego Tomasza z Akwinu, który obdarzał płód duszą od któregoś tam miesiąca. Można to ciągnąć dalej. Znajdziemy w dawniejszych epokach wiele przykładów brutalności i zepsucia, które dziś są przedmiotem debaty.

Tylko po co to ciągnąć? Wiadomo, że wartość życia ludzkiego była przez wieki znikoma. Chrześcijaństwo wprowadzało tu korekty w porównaniu z jeszcze mniej miłosiernymi czasami starożytnymi. Między innymi przestano uznawać potomstwo za całkowitą własność rodziców, które można zabić czy sprzedać w niewolę, ale były to zmiany połowiczne, niedostateczne. Humanitaryzm czynił postępy bardzo stopniowo, a jego apogeum to wiek XIX i XX. Także w stosunku do bardzo małych dzieci. Można do woli debatować, ile w tym postępu, a ile tradycyjnych wartości, skoro na przykład utorowały sobie drogę w epoce wiktoriańskiej, albo i później.

Ale dziś ledwie się dopracowaliśmy rozmaitych humanitarnych reguł, są one znowu podgryzane, tym razem w akompaniamencie pięknie brzmiących frazesów o ludzkim szczęściu. Dopiero pojawił się wzorzec zasługującego na ochronę dzieciństwa, a już zaczyna on pękać, tym razem pod presją popkultury. Nie porzuca się już ułomnych noworodków, ale pracuje się, o czym poinformowała beznamiętnie „Gazeta Wyborcza", nad testami pozwalającymi eliminować jeszcze przed urodzeniem istoty z zespołem Downa (tu nikt nie pyta, jak w przypadku in vitro, jak mają się czuć dzieci z tym zespołem, które już się narodziły).

Chroni się coraz konsekwentniej małe foczki, ale nie życie nienarodzonych. Nie wyciąga się starym rodzicom poduszki spod głowy, ale szuka prawnej formuły, aby im „pomagać odchodzić". Itd., Itp. Krótki okres humanitaryzmu się kończy, przynajmniej w niektórych sferach.

Wolno ci wszystko...

Na dokładkę ogromna większość XVIII-wiecznych paryskich noworodków, o których piszą Mazurek i Zalewski, padała zapewne ofiarą biedy ich matek. Dojmującej i niepozostawiającej nadziei. Z tego punktu widzenia tamte historie mało mają wspólnego z opowieścią (o ile jest ona prawdziwa) o kobiecie, która zaplanowała śmierć kilkumiesięcznego dziecka, bo stało się ciężarem dla dotychczasowego stylu życia, z którym nie umiała się rozstać. Czym innym jest przecież twardość serca wynikająca z ciężkich warunków życia, a czym innym niewrażliwość biorąca się z przesytu - może nie jednostki nawet, ale całej cywilizacji.

Naturalnie w każdych czasach podjęcie takiej decyzji nie jest wyłącznie produktem takich czy innych zapatrywań czy odruchów społecznych. Zdobyć się na nią może człowiek zły, pozbawiony empatii, psychicznie kaleki. Ale społeczna atmosfera takiej decyzji sprzyja albo ją hamuje. Gdy młoda osoba słyszy z każdej strony: „wolno ci wszystko", łatwiej podejmie najgorszy wybór.

W tym sensie to już prędzej profesor Środa jest wspólniczką sprawców podobnych tragedii niż obrońcy tradycyjnej rodziny. Naturalnie przy założeniu, że ta historia wyglądała właśnie tak, jak widzimy ją dzisiaj. Bo dzieje głośnych procesów pokazują, że do ostatniej chwili nie wiemy wszystkiego. I dlatego doradzałbym, także pani profesor Pawłowicz, większą wstrzemięźliwość. Pamiętając jednak, że skłonność do epatowania zdaniami apriorycznymi a efektownymi to także cecha naszej epoki.

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz opisała domniemany czyn kobiety z Sosnowca podejrzanej o zamordowanie własnego dziecka jako konsekwencję filozofii życiowej propagowanej przez feministki. Rzucił się na nią od razu tłum postępowców.

Ciekawszą od ich wypowiedzi, bo niezłożoną z okrzyków oburzenia, polemikę sformułowali w swojej prześmiewczej rubryce w „Uważam Rze" Igor Zalewski i Robert Mazurek (w każdym razie jeden z nich): „W XVIII-wiecznym Paryżu, grubo przed rewolucją, funkcjonował specjalny miejski urzędnik, który rankiem zbierał z ulic porzucone noworodki. Nie jesteśmy profesorami, ale feministek wtedy chyba jeszcze nie było" - napisali zgryźliwi recenzenci rzeczywistości, z którymi na ogół się zgadzam.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?