Oto warszawscy radni Platformy Obywatelskiej przeforsowali komercjalizację dwóch szpitali, w tym słynnej stołecznej porodówki. Podniósł się lament, że to wstęp do „kręcenia lodów w zdrowiu”, o którym z taką pasją opowiadała posłanka Cielebąk-Sawicka, ale mało kto zwrócił uwagę na pewien detal. Oto z nazwy stuletniej lecznicy wyleciała przy okazji św. Zofia. To znaczy nie do końca wyleciała -  na razie szpital może sobie jeszcze świętą zatrzymać, ale zarządza nim już nazywające się z europejska Centrum Medyczne Żelazna.

Klerykalna patronka dynda więc sobie w zawieszeniu i czeka na nowe czasy. -  To nowy zarządca zdecyduje, czy utrzyma nazwę „św. Zofia” -  tłumaczy warszawska posłanka PO Kidawa-Błońska. A jakby nie chciał, to radni Platformy już oczyścili mu przedpole. I decyzja o pozbyciu się patronki zostanie przyjęta ze zrozumieniem. „W końcu w szpitalu leczą się także niewierzący” -  wyjaśniał Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN pewien prominentny polityk warszawskiej Platformy.

Postawa to słuszna i z gruntu europejska, mająca zresztą wieloletnią tradycję. Za poprzedniej komuny święci patronowie ulic też tracili swe tytuły. Były więc cokolwiek wykastrowane ulice Tomasza, Wojciecha czy Jana, a nawet -  w tym najbardziej racjonalistycznym z ustrojów -  ulice Ducha! Mają więc do czego nawiązywać stołeczni radni Partii Miłości, choć zdumiewa ich niekonsekwencja -  co robią te wszystkie Franciszkańskie, Jezuickie czy Świętojańskie? A skoro już jest ul. Bugaj, to powinna też powstać i Palikot, no nie?

No i te szpitale… Święta Rodzina niby powinna się utrzymać, bo w końcu nie wiadomo, o którą rodzinę chodzi, a dla władzy każda jest święta, ale jednocześnie czy to aby nie język nienawiści i dzielenia Polaków? Nie ma wszak Lecznicy bł. Związków Partnerskich. Przemienienie Pańskie mogłaby wziąć w obronę specjalistka od przemian, poseł Grodzka, ale już Dzieciątko Jezus się nie ostanie. Tylko kto zechce wystąpić w roli Heroda?

Absurdy politycznej poprawności? Przesada? Bzdury? Nie, proszę państwa. To najbardziej palące problemy mieszkańców Warszawy. W końcu za zajmowanie się nimi płacimy radnym diety.