Moją najmłodszą córkę widziałem na USG. Patrzyłem na jej szerokie usta, rączki i nóżki i czułem, jak kopie moją żonę i pokazuje, że jest i żyje. Gdyby tylko miała pecha i okazałoby się, że nieszczególnie skuteczne testy prenatalne wykazałyby, iż ma zespół Downa, to wciąż mogłaby zostać zlikwidowana. A marszałek Sejmu (zresztą lekarz) i Janusz Palikot (filozof) przekonywaliby, że nie wolno jej określać mianem człowieka, a jej likwidacji zabiciem, bo to mowa nienawiści stygmatyzująca zwolenników aborcji.

Kłopot polega tylko na tym, że zgoda na inny język oznaczałaby pogodzenie się z depersonalizacją i odczłowieczeniem istoty ludzkiej, o której – nie tylko genetyka, ale także polskie prawo – jasno mówi, że jest człowiekiem. W ustawie o rzeczniku praw dziecka wyraźnie jest powiedziane, że „w rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”, a genetyka i zdrowy rozsądek podpowiadają, że jeśli coś ma DNA człowieka, wygląda jak człowiek i rozwija się jak człowiek, to zapewne jest człowiekiem, a nie żabą czy bocianem. Argument, że jest płodem, brzmi idiotycznie, bowiem płód nie jest określeniem gatunku, a stopnia rozwoju, i nie odnosi się do natury człowieka.

Stosowanie takiego argumentu można porównać tylko z tezą, że Janusz Palikot nie jest człowiekiem, bowiem jest on dorosły... Absurd? Pewnie, że tak, tyle że dokładnie takim samym absurdem jest określenie stopnia rozwoju jako gatunku istoty.

Idiotycznie (tak, właśnie tak, a nie jakoś łagodniej) brzmi też przekonywanie, że aborcja nie jest zabiciem. Język polski i zdrowy rozsądek znosi oczywiście wiele, ale nie tego typu zabiegi. Jeśli człowiek żyje, rozwija się, to zabieg czy operacja, która ma sprawić, że przestanie on żyć, nazywa się zabiciem go. A jakoś nikt, jak dotąd, nie udowodnił, że aborcja nie kończy się śmiercią dziecka. Jeśli Ewa Kopacz czy Janusz Palikot mają jakąś tajemną wiedzę na temat miejsca – tu w Polsce, bo nie dyskutujemy teraz o przekonaniach teologicznych, ale o tym, co dzieje się wokół nas – przebywania żyjących abortowanych dzieci, to niech się nią podzielą. A jeśli nie, to niech nie ściemniają, że aborcja nie jest zabiciem człowieka.