Aktualizacja: 30.01.2017 20:56 Publikacja: 30.01.2017 19:40
Foto: Fotorzepa
Nic dziwnego, że go szef wywalił ze skutkiem natychmiastowym. Gdyby podobnie zachował się najmarniejszy sekretarz najmarniejszej ambasady, też powinien wylecieć na zbity pysk. Dyplomacja jest z samej istoty poufna i to, o czym się mówi w gabinetach, nigdy nie powinno trafić do wiadomości publicznej. Dla niej przeznaczony jest efekt negocjacji, może go przyjąć lub odrzucić.
Tym bardziej jeśli zastanawiamy się nad tym, co się może zdarzyć i jakie strategie obrać, aby Polska zyskała, a przynajmniej nie straciła. Dzisiejszy szef MSZ był – tak jak ja – na początku lat 90. jednym z „uliczników", bo tak nazywano w MSZ ludzi wprowadzonych omalże „z ulicy" przez niezapomnianego ministra śp. Krzysztofa Skubiszewskiego, by zastąpić PRL-owski personel dyplomatyczny. Trudno nie pamiętać, jaka tam wtedy panowała atmosfera, jak zastanawialiśmy się nad wariantami polityki zagranicznej, pisaliśmy notatki i memoriały, jak nas „Skubi" do tego zachęcał.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w debacie TVP mówił, że potrzebujemy dobrych relacji z Niemcami, dlatego różnice...
Według kolektywu analitycznego Res Futura główne pytanie pojawiające się w sieci po poniedziałkowej debacie kand...
Sztab Karola Nawrockiego chce przemilczeć aferę mieszkaniową, mimo że pytań przybywa, Czy podczas poniedziałkowe...
Polska staje wobec historycznego wysiłku wywalczenia dla siebie najbardziej dogodnej i bezpiecznej pozycji w now...
Pierwsze słowa papieża Leona XIV, wypowiedziane w doskonałym włoskim języku prawie bez obcego akcentu, były prze...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas