Przed naszym krajem stoi najważniejsza dyskusja dotycząca polityki gospodarczej Unii, która może wspomóc lub przyblokować rozwój Polski. Proponowany przez szefową Komisji Europejskiej „Zielony Ład" ma doprowadzić do zerowej emisji CO2 netto do 2050 r. W tym celu wymagana jest nie tylko rezygnacja z węgla, ale również z gazu, w który Polska właśnie sporo inwestuje.
Według „zielonych" wszystkie polskie partie polityczne są dinozaurami. Climate Action Network, międzynarodowy sojusz organizacji broniących klimatu, przygotował przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. ranking partii według ich działań na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia. Najlepsze z nich uznano za obrońców klimatu, tych w środku stawki – za hamulcowych, zaś grupy, które nie uznają konieczności pilnych działań – za dinozaury. Wśród 28 państw UE Polska jest jedynym krajem, w przypadku którego wszystkie partie w PE uznano za dinozaury.
Dlaczego? Bo polscy politycy są realistami. Polska jest w innym stadium transformacji miksu energetycznego niż reszta Europy. Mamy za dużą gospodarkę, by w łatwy sposób przestawić „wajchę" i zamienić jeden rodzaj energii na drugi. Będziemy inwestować w gaz i atom, by w dalszej kolejności ograniczać wydobycie węgla i używanie go jako nośnika energii.
Dość realistycznie do tego podchodzą też urzędnicy Komisji Europejskiej, którzy potrzebują propozycji programowych, co zmodyfikować w ambitnej zielonej agendzie Unii, by była możliwa do realizacji. W lipcu Komisja, pisząc do polskiego rządu w sprawie programu „Czyste powietrze", zwróciła uwagę, że „system lokalnego ogrzewania może w sporej mierze przyczynić się do poprawy efektywności energetycznej i zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza (nawet jeśli jest w nadal zasilany głównie węglem)". Komisja wie, że emisje z dużych instalacji są kontrolowane i muszą być zgodne z rygorystycznymi normami granicznymi, które regulowane są przez nią samą. Inaczej jest w przypadku „kopciuchów", czyli starych pieców.
Ambitna agenda nowej Komisji będzie wymagała nie tylko łagodzenia skutków zmian klimatu, ale też potężnych inwestycji w infrastrukturę i uruchomienia pakietu pomocowego dla najbardziej wrażliwych konsumentów z powodu gwałtownego wzrostu kosztów życia. Wielu obywateli Europy nie stać na ogrzewanie domów, szczególnie w Europie Wschodniej (ale i Południowej) – tam jest najwyższy odsetek tzw. ubóstwa energetycznego. W związku z nową strategią unijną, konsumenci tych państw najbardziej odczują koszty odchodzenia od węgla i gazu. Do tego potrzeba inwestować w sieć ciepłowniczą , która w Polsce jest jedną z najrozleglejszych w Europie – ponad 40 tys. km.