Resort skarbu zawiadomił w czwartek o przesunięciu największej od 2005 roku oferty publicznej państwowej spółki. Jej wstępna wartość to 2,5 – 3 mld zł. Przy braku konkretnych argumentów pojawiły się spekulacje, że ta decyzja nie tylko jest odpowiedzią na zły okres inwestycyjny na giełdzie, ale została wymuszona przez protestujących związkowców w Enei. Ci ostatni nie kryli zadowolenia z „zablokowania” debiutu. Rzecznik ministra skarbu Maciej Wewiór wyjaśnia, że Enea chce przygotować wyniki za całe pierwsze półrocze, by móc w pełni zaprezentować się inwestorom zagranicznym
RZ: Dlaczego debiut Enei na giełdzie został opóźniony? Jeszcze tydzień temu wydawało się, że sprawa jest przesądzona i pierwsze notowanie akcji będzie 1 lub 4 sierpnia. MSP też podało tę datę.
Paweł Mortas:
Uznaliśmy, że aby nasza oferta była bardziej transparentna, powinniśmy inwestorom przedstawić szersze wyniki finansowe – nie tylko z poprzednich lat i za pierwszy kwartał 2008 r., ale również za całe pierwsze półrocze. Zależy nam na pozyskaniu zagranicznych inwestorów finansowych, a dla nich istotny jest obecny obraz firmy. Warunki działania Enei są inne w tym roku niż w ubiegłym. Chodzi m.in. o wejście Elektrowni Kozienice do grupy Enea, o wydzielenie Spółki Dystrybucyjnej w połowie ubiegłego roku; od listopada 2007 r. nie ma też obowiązku uzgadniania z URE taryf dla firm. Inwestorzy chcieliby wiedzieć, jak te wszystkie zdarzenia wpłynęły na działalność całej grupy.
Czy zatem brak porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie udostępnienia akcji pracowniczych nie miał znaczenia dla zarządu, gdy decydował o opóźnieniu oferty?