Nie chcę być hamulcowym

- Uważam, z czym się nie zgadza wiele osób, że w sprawach operacyjnych jestem już hamulcowym tej firmy. A w życiu nie pozwolę sobie na to, bym ja hamował rozwój - mówi Marek Stefański, prezes grupy Pol-Aqua

Publikacja: 28.07.2008 02:01

Nie chcę być hamulcowym

Foto: PARKIET

Rz: Rezygnujecie z deweloperki?

Marek Stefański:

Na razie tak. Ale jeśli pojawi się świetna lokalizacja za rozsądne pieniądze, to dlaczego nie. Rozważamy inwestycję w segmencie komercyjnym. Kupimy grunt, wybudujemy centrum handlowe lub logistyczne i sprzedamy inwestorowi. Wiemy, jak to zrobić i jak na tym zarobić.

Wiosną rozmawiał pan o przejęciu kontroli nad Polnordem za cenę 112,26 zł za akcję. Nie udało się. Dzisiaj rynek wycenia je o połowę niżej...

Nie sądzę, żeby Prokom sprzedał tak tanio tę firmę. Wydaje mi się, że to dalej będzie ponad 100 zł za akcję. Tam są aktywa, na których można bardzo dobrze zarobić: Wilanów i Trójmiasto. Takie jest moje zdanie. Mają w Wilanowie do wybudowania park technologiczny, duże centrum handlowe. Do tego hotel i apartamenty w Sopocie i kilka perełek w Gdyni i Gdańsku. To trzy – cztery lata ciężkiej pracy i ok. 4 mld zł dla tej spółki. Jeśli ktoś chciałby tylko wyjmować z firmy, a nie inwestować, to ta spółka jest tyle właśnie warta.

Ma pan żal do Ryszarda Krauzego, bo z telewizji dowiedział się, iż Prokom nie zgodzi się na zmianę warunków umowy odsprzedania udziałów w Polnordzie?

Nie mam. Jak znam życie, pan Krauze osobiście nie miał z tym nic wspólnego. Szkoda, że tak się to odbyło.

Od początku zastrzegałem, że bardzo poważnie traktuję giełdowych inwestorów, którzy kupili akcje Pol-Aquy i bez zgody akcjonariuszy mniejszościowych nie będzie transakcji. Gdybyśmy ją przeprowadzili, to nadal twierdzę, że zrobiliśmy bardzo dobry biznes. Niemniej rynek kapitałowy kieruje się innymi zasadami. Dla mnie trzy – cztery lata to czas siania i zbierania. Wydaje się, że dla rynku finansowego najlepiej byłoby, gdyby był to kwartał.

Jak będzie okazja do zarobienia razem z Ryszardem Krauzem, skorzysta pan?

Oczywiście. Prywatnie bardzo lubię i szanuję Ryszarda Krauzego.

Jest jakiś gracz w Polsce, który jest w stanie przejąć Polnord?

Jest kilku.

Spółki giełdowe?

Nie. Z branży deweloperskiej, z potężnymi kapitałami.

Nie boi się pan reakcji rynku na zapowiedź odejścia z fotela prezesa, zaplanowanego na koniec przyszłego roku?

Uważam, z czym się nie zgadza wiele osób, że w sprawach operacyjnych jestem już hamulcowym tej firmy. A w życiu nie pozwolę sobie na to, bym ja hamował rozwój. Kiedyś wierzyłem, że mój syn przejmie po mnie ster. On jednak ma swoje życie. Teraz zrobię wszystko, by grupa Pol-Aqua mocno zakotwiczyła się w pierwszej lidze firm inżynieryjnych, a potem poprowadzi ją ktoś młodszy.

Przyszły prezes jest już w firmie?

Nie. Nie wiem jeszcze, kto to będzie. Świetnie, gdyby to był inżynier, ale ze smykałką w zarządzaniu. Głodny sukcesu, w wieku trzydziestu kilku lat.

To zostało panu 1,5 roku na fotelu prezesa, by...

...cena akcji przekroczyła 100 zł, i by Pol-Aqua była w robotach inżynieryjnych bardzo mocnym graczem, w Polsce i na Wschodzie, ze sprzedażą na poziomie 2,5 mld zł.

Rz: Rezygnujecie z deweloperki?

Marek Stefański:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację