Ostatnio używa się często frazy: już nic nie będzie w świecie finansów tak, jak było. Niby jest to jednoznaczne, a jednak nie do końca. Bo cóż, banki nie będą udzielać kredytów albo mimo całego zamieszania i poderwania zaufania do bankowej solidności ludność będzie trzymać pieniądze w słojach typu twist zamiast na kontach? Dowodów jednak, że twierdzenie to może być prawdziwe, dostarczył mi znajomy, który wrócił właśnie z USA.

Otóż znajomy mojego amerykańskiego znajomego od dłuższego czasu nie mógł nawiązać kontaktu ze swoim doradcą bankowym. Po latach ożywionych kontaktów – nagle cisza. Gdy więc doszło kiedyś przypadkiem do spotkania, doradca nie krył niezadowolenia, że nie dało się tego uniknąć. Z niechęcią podjął rozmowę, tłumacząc się, że powodem rozluźnienia kontaktów ze swoim kiedyś świetnym klientem jest uczucie niesmaku, jakie te kontakty w nim pozostawiły.

Ale dlaczego? – spytał zdziwiony klient. – Przecież gdy pięć lat temu zaproponował mi pan rewelacyjny produkt waszego banku w postaci kredytu hipotecznego bez udziału własnego, zgodziłem się od razu, a pieniądze z udziału własnego za pańską radą wydałem na jacht. Rok później poinformował mnie pan, że wartość mojej hipoteki wzrosła o 50 proc. i bank proponuje dodatkowy kredyt na tę wartość. Za pańską radą przeznaczyliśmy te pieniądze na wymianę naszych nowych samochodów na większe i modniejsze. Po jakimś czasie zadzwonił pan z informacją, że już spłaciliśmy 2,5 proc. naszego zadłużenia, więc bank proponuje kredyt uzupełniający na kształcenie naszego syna. Zapytałem wtedy, czy jako pracownik przemysłu motoryzacyjnego mogę zaciągać takie zobowiązanie. Usłyszałem, że dział analityków w waszym banku przewiduje koniunkturę na następne dziesięć lat, a dla motoryzacji o pięć lat dłużej. Wziąłem i ten kredyt, a dwa lata później zamknięto moją fabrykę z braku zamówień. I teraz to pan unika kontaktów, a nie ja, chociaż to ja mógłbym mieć żal.

Na to doradca: – Widzi pan, to wszystko, co pan opisuje, pokazuje mechanizm dzisiejszego kryzysu w skali mikro. Można było tego uniknąć, gdyby pan i miliony innych klientów zachowali się odpowiedzialnie. Jak? Pamięta pan, gdy pięć lat temu zadzwoniłem do pana z tym rewelacyjnym produktem – hipoteką bez udziału własnego? Po co pan wtedy odebrał telefon?