Czasem warto trochę szturchnąć rynek i wyprzedzić oczekiwania

- Wielu naszych klientów nie wyobraża sobie, że mogliby choć na chwilę odłączyć się od sieci - mówi Olivier Baujard, wiceprezes ds. technologii Deutsche Telekom

Publikacja: 22.02.2010 04:44

Olivier Baujard, wiceprezes ds. technologii Deutsche Telekom

Olivier Baujard, wiceprezes ds. technologii Deutsche Telekom

Foto: materiały prasowe

[b]"Rz":[/b] Wyścig firm technologicznych spowodował, że nagle przez 24 godziny na dobę jesteśmy online i pod telefonem. Czy sądzi pan, że przywykniemy do tej rewolucji technologicznej?

[b]Olivier Baujard:[/b] To sprawa wyboru, czy chce się skorzystać z jakiegoś produktu. Z naszej strony obowiązkiem jest zaproponowanie wszystkich możliwości. Jeśli ktoś nie chce być nieustannie bombardowany informacjami, proponujemy opcje: przekazywanie połączeń, ich zatrzymywanie w skrzynce, tak aby można było je przejrzeć, kiedy ma się na to czas i ochotę. Wielu naszych klientów nie wyobraża sobie, że mogliby choć na chwilę odłączyć się od sieci, dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych i bardzo młodych. Technologie oferują więc styl życia i nie zmuszają do przyjęcia każdego nowego produktu. Jeśli jednak ktoś wybierze opcję stałego kontaktu, rzeczywiście zmusi się do aktywności 24/7. Ja wyłączam się na noc, dla mojego syna jest to nie do pomyślenia.

[b]Nie ma pan wrażenia, że nowe usługi są również coraz bardziej skomplikowane w użyciu?[/b]

To prawda. Jeśli nasza branża chce się dalej rozwijać, musimy naprawić swój wizerunek. Wszystkie nowe produkty muszą być jednocześnie bardzo atrakcyjne i łatwe do stosowania. Niestety, rzeczywistość jest inna, każdy nowy produkt jest bardziej skomplikowany, nadal jednak większość naszych serwisów wymaga dwóch kliknięć – pierwsze otwiera program, drugie konkretną opcję – fotografię, połączenia czy telewizję.

[wyimek]Wszystkie nowe produkty muszą być jednocześnie bardzo atrakcyjne i łatwe do stosowania[/wyimek]

[b]Nie czuje się pan winny, że ludziom nie chce się już spotykać, wymieniają informacje na Facebooku, wolą wysłać SMS, zamiast rozmawiać...[/b]

Ale kontaktują się ostatecznie więcej niż kiedyś, bo mają więcej opcji. I nie tragizujmy: ludzie nadal się spotykają. Zgadzam się, wielu z nich będzie podczas takich spotkań wysyłało SMS, ale to jest efekt zmian pokoleniowych. W USA wykorzystanie komórek do ściągania danych jest cztery – pięć razy większe, niż jest to dzisiaj w Europie. I nie chodzi tylko o niskie taryfy, ale o styl życia. Na naszym kontynencie wielkie przyspieszenie wprowadził iPhone. Kiedy rozmawiam z kolegami z Azji, mówią z kolei, że tam niskie jest wykorzystanie funkcji przesyłania obrazów, bo nie należy to do dobrych obyczajów.

[b]Widziałam, jak jeden z członków zarządu Ericssona wyciągnął telefon, zbliżył go do komórki prowadzącego konferencję i powiedział: – O, miałeś przedwczoraj urodziny, a przy okazji: jak twoje plecy, bo wczoraj zamówiłeś wizytę u lekarza. Nie wierzę, że rzeczywiście już można czytać jedną komórką zawartość drugiej. Natomiast, co takie firmy jak Deutsche Telekom mogą zrobić, aby rozwój technologii zwiększył nasze poczucie bezpieczeństwa?[/b]

Łatwiejszy dostęp do informacji jest zawsze lepszy niż ograniczony. I to konsument powinien decydować, ile informacji o sobie wrzuca do sieci. I ten konsument bardzo często nie myśli, czy sam się nie naraża. My także musimy się nad tym problemem pochylić, nie mam co do tego wątpliwości, i ciężko popracować nad bezpieczeństwem sieci i ochroną informacji, które się tam znajdują, tak aby nikt niepowołany nie miał do nich dostępu. Nasze inwestycje w zapewnienie bezpieczeństwa danych będą rosły równolegle do zagrożenia ich przejęcia przez osoby do tego nieupoważnione. Naturalnie nigdy do końca nie będziemy w stanie powstrzymać najskuteczniejszych hakerów, ale przestępcy będą zawsze i nie tylko w sieci.

[b]Z każdą nową aplikacją wydaje się, że niewiele więcej można wpakować w telefon komórkowy. A jednak...[/b]

Korzystanie z jakiejś usługi daje dostęp do kolejnych, które każdy ściąga indywidualnie z aktywnego terminalu. Ale jeśli stworzymy 2 miliony aplikacji, nie oznacza to, że jeden użytkownik będzie mógł ze wszystkich skorzystać. W tym przypadku ograniczeniem jest moc aparatu i wielkość jego ekranu, z tym że wyświetlacze będą coraz większe, granicą rozmiarów jest możność schowania aparatu do kieszeni.

[b]W pozyskiwaniu nowych kosztownych technologii Deutsche Telekom jest zmuszony do współpracy np. z Orange. W pewnym momencie jednak znów walczycie, bo cały czas liczą się pieniądze. Gdzie w takich projektach kończy się współpraca, a zaczyna konkurencja?[/b]

Nazwałbym to współkurencją. Na rynku konkurujemy z Orange czy innymi sieciami. Robimy wszystko, aby przejąć ich klientów, staramy się mieć lepsze reklamy i przekonujemy o największych możliwościach naszych aplikacji. Ale od czasu do czasu pojawiają się wyzwania wspólne dla wszystkich, bo wszyscy chcemy bogatszego wyboru dla klientów. Kiedy więc wspólnie uporamy się z jakimś wyzwaniem, zaczyna się wyścig z czasem w znalezieniu najatrakcyjniejszej formy jego zastosowania. Cała sztuka polega na tym, aby zrobić to przed konkurencją.

[b]Przez całe lata światowym centrum technologicznym były USA. Niedawno rozpędziła się Europa, ale coraz więcej nowinek technologicznych przychodzi z Azji. Czy sądzi pan, że i tutaj Azja wyprzedzi resztę świata, tak jak się stało z rozwojem gospodarki?[/b]

Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Strach pomyśleć, co by się wówczas stało z naszą kulturą i zatrudnieniem. Z technologiami jest tak, że ich przepływy są niesłychanie szybkie. Technologia mobilnej komunikacji pochodzi z Europy. Kiedy u nas powstawał GSM, Azja w tej dziedzinie wcale się nie liczyła, w USA był wybór różnych rozwiązań, z których żadne nie zrobiło światowej kariery. Dzisiaj świat skłania się do wykorzystania raczej europejskich technologii. Przesył danych to domena Amerykanów. Naturalnie, jeśli chodzi o wielkość rynku i inwestycji, Azja bije wszystkich na głowę dzięki Chinom i Indiom. Mówimy tu o krajach z miliardową ludnością, a w każdym z nich jest wspólny rynek. W Europie jest nas ponad 300 milionów, to wspaniale, ale mówimy różnymi językami, nawet w UE są odmienne regulacje, rynek jest znacznie bardziej podzielony. W tej chwili zauważamy również w Azji pęd do innowacji. Niektóre produkty zaś powstają na miarę tych właśnie rynków. Dlatego Deutsche Telekom ma partnerów w Chinach, Japonii i Indiach, aby jak najszybciej wyłapać najatrakcyjniejsze rozwiązania. Kiedy dochodzimy do wniosku, że mogą stać się interesujące również w USA czy Europie, szybko je integrujemy.

[b]Po czym pan poznaje, że rynek jest gotowy na przyjęcie nowego produktu?[/b]

Kiedy o tym wiemy, jest już za późno. Decyzję trzeba podjąć, zanim rynek jest gotowy. Warto też trochę rynek szturchnąć. Czasy, kiedy mówiło się: będę miał superprodukt za pięć lat, minęły. Inwestujemy, testujemy i wprowadzamy je w ciągłym biegu. Niektóre produkty się nie sprawdzają, ale lepiej wyjść na rynek z nieudanym rozwiązaniem, niż spóźnić się z dobrym.

[b]Które rynki europejskie są najlepsze do testowania nowinek?[/b]

Najszybciej reagują małe. Wiele zależy też od tego, czy kraj jest zinformatyzowany, a im później to się stało, tym gotowość na nowe rozwiązania jest większa. Szybciej reaguje młoda populacja, tam też największa jest liczba negatywnych sygnałów. Chociaż zaskoczył nas sukces iPhone’a – w tym wypadku liczba abonentów wzrosła w roku 2009 w porównaniu z 2008 o 100 procent, z miliona do 2 milionów użytkowników.

[ramka][b]CV[/b]

Olivier Baujard jest wiceprezesem ds. technologii niemieckiego operatora Deutsche Telekom od listopada 2009 r. Wcześniej przez 16 lat pracował w Alcatel Lucent – był wiceprezesem ds. technologii, a później prezesem tej firmy. Jeszcze wcześniej pracował we France Telecom, był również doradcą ds. technologii premiera Francji. Skończył paryską Ecole Polytechnique oraz Ecole Nationale Supérieure des Télécommunications. [/ramka]

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem