Człowiek z NBP

Witold Koziński. Za rok będzie obchodził 40. rocznicę rozpoczęcia pracy w Narodowym Banku Polskim

Publikacja: 09.04.2010 01:58

Wiceprezes Witold Koziński uchodzi w NBP za szarą eminencję

Wiceprezes Witold Koziński uchodzi w NBP za szarą eminencję

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Niewiele osób w Polsce ma taką wiedzę i doświadczenie, jeśli chodzi o bankowość centralną. Nie zawsze było dla niego miejsce w NBP. Ale wybory innych miejsc zatrudnienia niekiedy były dla niego nie najszczęśliwsze.

Kulminacją kariery Kozińskiego były lata 90. W 1992 r. został wybrany na pierwszego zastępcę prezesa NBP. W tym samym czasie prezesem została Hanna Gronkiewicz-Waltz. Podobnie jak obecny szef banku centralnego Sławomir Skrzypek nie miała żadnego doświadczenia w bankowości centralnej. Tworzeniem polityki pieniężnej zajmował się więc głównie Koziński.

To właśnie za jego sprawą inflację obniżaliśmy powoli, a polityka stóp procentowych starała się nie szkodzić tempu wzrostu gospodarczego. PKB miała również wspomagać polityka kursowa – bank centralny prowadził politykę pełzającej dewaluacji.

Na początku 1998 r. pojawiła się Rada Polityki Pieniężnej, która postawiła na walkę z inflacją i uwolnienie złotego. Dla Kozińskiego nie było miejsca w NBP. Wszedł do zarządu jednego z towarzystw emerytalnych, został powiernikiem w banku hipotecznym, pod koniec 2001 r. nieoczekiwanie pojawił się w radzie nadzorczej KGHM. Później przez dwa lata był jeszcze prezesem państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego.

Cały czas też wykładał w Katedrze Bankowości i Finansów Uniwersytetu Warszawskiego. I gdy się wydawało, że swoją wiedzę będzie przekazywał wyłącznie studentom (nie tylko UW, pracuje też w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie oraz Wyższej Szkole Działalności Gospodarczej), dwa lata temu Sławomir Skrzypek wybrał go na swojego zastępcę w NBP.

Jako kandydat na stanowisko Koziński w wypowiedzi dla mediów szybko opowiedział się za osłabieniem złotego za pomocą interwencji walutowych. Kontrowersyjne stwierdzenie było jedną z przyczyn, dla których premier Donald Tusk przez ponad pół roku nie kontrasygnował decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie powołania Kozińskiego do NBP.

W tym czasie obecny wiceprezes był doradcą szefa NBP. Już wtedy uchodził w banku za szarą eminencję. Jego ingerencja w prace nad raportem NBP na temat euro miała być przyczyną odejścia z banku odpowiedzialnego za ten projekt Cezarego Wójcika.

W ferworze dyskusji stać go na zaskakującą i dowcipną ripostę. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, nigdy się nie denerwuje. Schodzi też do NBP-owskiej stołówki (co obecnym członkom zarządu banku podobno nie zdarza się często), a w dodatku karnie staje w kolejce.

Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch
Opinie Ekonomiczne
Polityczne DNA państwowych spółek
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Wydajność pracy kluczem do wzrostu gospodarczego?
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Cyfrowa gospodarka nie rozwinie się w skansenie