W czwartek jest posiedzenie rady nadzorczej i chcielibyśmy na nim podyskutować na temat uzupełnienia składu zarządu po rezygnacji pana Stankiewicza (nadzorował m.in. likwidację szkód). Ministerstwo chciałoby, by proces wyboru jego następcy odbył się w drodze konkursu – mówi “Rzeczpospolitej” osoba związana z Ministerstwem Skarbu Państwa.
Oznacza to, że prezes PZU Andrzej Klesyk nie będzie mógł raczej wybrać sam nowej osoby do zarządu spółki. Chciał już wiosną zwiększyć skład zarządu, ale nie udało mu się tego dokonać. Tajemnicą poliszynela jest to, że Andrzej Klesyk nie ma najlepszych relacji z radą nadzorczą. – Stankiewicz zrezygnował, bo otrzymał intratną propozycję z Warty – mówi osoba związana z rynkiem ubezpieczeniowym. – W PZU od maja nie doszło do klarownych rozwiązań w kwestii zarobków dla członków zarządu, co może doprowadzić do kolejnych zmian.
PZU po wejściu na giełdę w maju tego roku jest już teoretycznie poza jarzmem ustawy kominowej, ale wciąż nie wiadomo, jakie mają być nowe płace zarządu. Według informacji “Rzeczpospolitej” prezes miał otrzymać większą pensję niż szef PKO BP (zarabia około 90 tys. zł miesięcznie).
– PZU trzeba restrukturyzować i zmieniać. Muszą się polepszać wyniki. To właśnie teraz Andrzej Klesyk ma szansę pokazać się jeszcze bardziej jako pierwszoplanowy menedżer – dodaje nasz rozmówca związany z resortem skarbu. – Żyjemy w wolnym kraju i każdy podejmuje swoje decyzje. Ale spółka jest bardzo prestiżowa. Sam fakt pracowania w niej powinien nobilitować.
Po odejściu Stankiewicza największą firmą ubezpieczeniową kieruje zaledwie dwuosobowy zarząd. Monika Nowakowska, rzecznik Warty, odmówiła komentarza w sprawie przejścia Stankiewicza do tej instytucji.