Komisja szczodrze liczy zwroty

Rozmowa z Łukaszem Karpiesiukiem, specjalistą prawa pomocy publicznej z kancelarii Baker&McKenzie o możliwych scenariuszach postępowania Komisji Europejskiej w sprawie finansowania TVP

Aktualizacja: 08.06.2011 20:30 Publikacja: 08.06.2011 18:10

Komisja szczodrze liczy zwroty

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Komisja Europejska po skargach od stowarzyszenia Przychodnia i TVN wszczęła procedurę sprawdzającą system finansowania TVP i wstępnie uznała go za mało przejrzysty. Co się musi stać, aby pomoc publiczna przyznawana TVP została uznana za nielegalną?

Zdarzało się już w Polsce, że Komisja wydawała takie decyzje. Jednak w przypadku mediów publicznych sytuacja jest bardziej złożona. Aby abonament był zgodny z regulacjami dotyczącymi pomocy publicznej, musi istnieć jasna i precyzyjna definicja misji publicznej. Przy czym trzeba zastrzec, że możliwości kontrolne komisji odnośnie samej misji publicznej są ograniczone. Wynika to z protokołu Amsterdamskiego - każde państwo samo to określa. Dlatego Komisja może tylko reagować w przypadku oczywistych popełnionych przez nie błędów. Kwestią, którą w takich sprawach podnosi jest to, czy finansowanie z abonamentu nie odbywa się z faktycznym przekroczeniem związanych z tym kosztów. Określa, że jeśli udzielona pomoc (np. w formie abonamentu) nie przekroczy wydanych na działalność misyjną środków o więcej niż 10 proc., to różnica może zostać zatrzymana na poczet nieprzewidzianych wydatków z tytułu pełnienia misji. Jeżeli jednak przekroczenie jest większe, powinna zostać zwrócona.

Po wstępnej analizie naszego systemu prawnego Komisja twierdzi, że system rozliczania kosztów realizowania misji publicznej w TVP wymaga zmian, bo mogą tam trafiać koszty wcale z tym nie związane.

Dlatego najwidoczniej zdecydowano o podjęciu kontroli tego mechanizmu. Chodzi właśnie o szczegóły, a nie o samą ideę takiego modelu. Podobnych spraw w stosunku do nadawców publicznych wbrew pozorom w Unii było sporo. W większości przypadków Komisja ostatecznie zgadzała się z ich argumentami. Jako przykład często wymieniany jest model brytyjski. Tam kontrola wydatkowania pieniędzy na realizację misji jest realizowana bardzo niezależnie. To bardzo skrupulatny model, ale nie jest powiedziane, że inne skazane są na porażkę.

Co zatem jest z punktu widzenia Komisji najważniejsze?

Na pewno nie to, skąd pochodzą pieniądze na pomoc publiczną. Liczy się to, jak są wydawane i jak jest weryfikowane, czy to adekwatna do faktycznie poniesionych w związku z realizacją misji publicznej kwota. W Wielkiej Brytanii każdy publiczny projekt już  wcześniej jest analizowany pod kątem tego czy faktycznie służyłby takim celom. Definicję misji publicznej i sposób wydatkowania środków na ten cel opiniuje specjalne ciało: BBC Trust, które także przeprowadza w tym zakresie publiczne konsultacje.

Możliwe jest, by środki publiczne na realizację programów misyjnych w postaci grantów otrzymywali też nadawcy komercyjni? W Polsce TVN chciałby pewnie dostawać granty na wspieranie takich produkcji jak "Trzech kumpli".

Taki system można by sobie wyobrazić, wymagałby jednak wyraźnego powierzenia określonego zakresu misji publicznej nadawcy prywatnemu oraz zapewne innych ram takiego dofinansowania. To, że go teraz nie ma, nie jest jednak naruszeniem reguł konkurencji. Idea regulacji mediów publicznych przez Komisję ma na celu doprowadzenie do takiej sytuacji, by nie przeszkadzały firmom prowadzącym normalną rynkową działalność. Podmioty prowadzące działalność misyjną mają mieć ograniczone możliwości generowania przychodów, choć mogą się współfinansować z reklam. Nie powinny jednak wypierać z rynku tych firm, które działają wyłącznie na zasadach rynkowych.

Akurat TVP jest poważną konkurencją rynkową, bo ma jeden z największych udziałów w rynku reklamowym.

Tak, na pewno jest istotnym rynkowym graczem. Np. Hiszpania wybrała model finansowania mediów publicznych wyłącznie ze środków budżetowych. Zrezygnowano tam całkowicie z reklam w publicznej telewizji. Wcześniejszy system, zatwierdzony przez KE, był podobny do naszego. Potem Hiszpnia zmodyfikowała ten model na wspomniany obecny. Spotkało się to ze skargą nadawców komercyjnych, ponieważ w tym celu nałożono na nich specjalny podatek. KE uznała ten system jednak za zgodny z normami unijnymi.

Komisja określiła, że abonament to "pomoc publiczna istniejąca" i że możliwe jest iż stała się pomocą "nową". Co to znaczy?

Określenie abonamentu "pomocą istniejącą" znaczy tylko, że ta pomoc została ustalona jeszcze przed akcesją i Komisja jej co do zasady nie kwestionuje. Jeśli jednak w przypadku Polski już po naszym wejściu do UE coś się w prawie zmieniło, KE może to zakwestionować. Kwestionowaną zmianą może być nie sama zmiana prawa w tym zakresie, ale np. zmiana praktyki wydawania publicznych pieniędzy w TVP.

Za jakie lata TVP musiałaby ewentualnie zwracać publiczną pomoc?

Okres przedawnienia pomocy publicznej wynosi 10 lat. W przypadku Polski KE nie ma żadnego wpływu na to, co się tu działo przed akcesją. Gdyby dopatrzyła się tu jakiejkolwiek niezgody ze wspólnym rynkiem, mogłaby zażądać zwrotu od 2004 roku. I nie byłaby to na pewno kwestia zwrotu całej pomocy, tylko ewentualnie nadmiernej kompensacji usług publicznych, czyli nadwyżki nad kosztami. KE zwraca też oczywiście uwagę na zasady kalkulacji kosztów misji publicznej, może więc też np. dojść do wniosku, że tu doszło do nieprawidłowości i zakwestionować sposób ich naliczania.

Czy oprócz zwrotu 84 mln euro uzyskanych z pomocy publicznej, co Komisja nakazała kilka lat temu duńskiej TV2, kiedykolwiek zdarzyło się to innemu nadawcy w Europie?

Akurat ta decyzja została skutecznie zaskarżona przed unijnym Sądem Pierwszej Instancji. Był także np. przypadek nadawców holenderskich, którym KE nakazała zwrot 76 mln euro, w tym wypadku Sąd Unijny oddalił skargę na decyzję. Generalnie dość często zdarza się, że Komisja nakazuje zwrócić pomoc, która została uznana za niezgodną ze wspólnym rynkiem. W Polsce taką sytuację miała np. spółka z sektora metalurgicznego Technologie Buczek. Trwa jednak o to spór z Komisją, bo spółka upadła. Były też inne podmioty, np. stocznie. Tam Komisja zastosowała nietypowe rozwiązanie, dopuszczając sprzedaż majątku przed zwrotem pomocy, dzięki czemu faktyczni nabywcy stoczni mogli nabyć aktywa wolne od obciążeń.

Jakiego rzędu kwoty spółki musiały dotychczas zwracać?

Sporo było dużych zwrotów. Wśród ostatnich na pewno była to kwestia prywatyzacji zakładów Automobile Craiova w Rumunii, gdzie Komisja dopatrzyła się pomocy publicznej przy procesie prywatyzacyjnym. Tam do zwrotu było ok. 27 milionów euro. KE ma to do siebie, że jeśli już dopatrzy się przypadków nieuzasadnionej pomocy, to zwroty liczy szczodrze.

Pana zdaniem jest możliwe, że Komisja w przypadku TVP nakaże pójść Polsce w kierunku np. modelu hiszpańskiego i zrezygnować tam z reklam?

Z pewnością nie - Komisja akceptuje zarówno model finansowania wyłącznie publicznego, jak i model mieszany - wynika to z protokołu amsterdamskiego. Na pewno możliwe jest, że Komisja badając nasz system prawny, uzna, że pewne rzeczy jej w nim nie odpowiadają i będzie się domagać w nim zmian. Są to jednak zazwyczaj długie procesy. Od momentu wszczęcia postępowania KE ma 18 miesięcy na przeprowadzenie sprawdzającego postępowania, ale to termin czysto instrukcyjny, KE nie jest nim związana. Cała procedura może trwać dużo dłużej.

Komisja Europejska po skargach od stowarzyszenia Przychodnia i TVN wszczęła procedurę sprawdzającą system finansowania TVP i wstępnie uznała go za mało przejrzysty. Co się musi stać, aby pomoc publiczna przyznawana TVP została uznana za nielegalną?

Zdarzało się już w Polsce, że Komisja wydawała takie decyzje. Jednak w przypadku mediów publicznych sytuacja jest bardziej złożona. Aby abonament był zgodny z regulacjami dotyczącymi pomocy publicznej, musi istnieć jasna i precyzyjna definicja misji publicznej. Przy czym trzeba zastrzec, że możliwości kontrolne komisji odnośnie samej misji publicznej są ograniczone. Wynika to z protokołu Amsterdamskiego - każde państwo samo to określa. Dlatego Komisja może tylko reagować w przypadku oczywistych popełnionych przez nie błędów. Kwestią, którą w takich sprawach podnosi jest to, czy finansowanie z abonamentu nie odbywa się z faktycznym przekroczeniem związanych z tym kosztów. Określa, że jeśli udzielona pomoc (np. w formie abonamentu) nie przekroczy wydanych na działalność misyjną środków o więcej niż 10 proc., to różnica może zostać zatrzymana na poczet nieprzewidzianych wydatków z tytułu pełnienia misji. Jeżeli jednak przekroczenie jest większe, powinna zostać zwrócona.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację