Sprawa była tak mocno nagłośniona w mediach, że być może wryje się w pamięć wszystkich wierzących, że są łatwe, wysokie i pewne zyski. Ale przecież upadek Bezpiecznej Kasy Oszczędności w początku lat 90. XX wieku poszedł w niepamięć.
Co można powiedzieć o tych, którzy zdecydowali się na ulokowanie swoich pieniędzy w Amber Gold? Bez wątpienia to, że byli chciwi. Połaszczyli się na obiecane im wysokie odsetki, zapominając, a może nie wiedząc o tym, że narażają się na wielkie ryzyko. Można też powiedzieć, że byli naiwni, bo ulegli reklamie. Można też stwierdzić, że brakowało im nie tylko profesjonalnej, ale chyba jakiejkolwiek wiedzy o rynku finansowym. Czy profesjonalna wiedza poparta ukończonymi kursami, zdanymi egzaminami i uzyskanymi licencjami i tytułami wystarcza, by dostrzec nadmierne ryzyko albo wręcz potencjalne oszustwo? Moim zdaniem nie.
Wśród inwestujących w majowej ofercie w akcje Facebooka były także fundusze inwestycyjne, czyli instytucje finansowe, którymi zarządzają profesjonaliści. Zarządzający zdecydowali się na zakup akcji mimo bardzo wysokiej ceny, a tym samym wysokiego ryzyka. Jeśli ich nie sprzedali w dniu debiutu, na tej inwestycji klienci stracili.
W historii polskiej giełdy także są przykłady inwestowania przez zarządzających funduszami inwestycyjnymi i emerytalnymi w akcje firm, które w publicznych ofertach sprzedawały przede wszystkim marzenia, a nie realny biznes. Coś jednak skłaniało profesjonalistów do tych inwestycji. Tak samo jak klienci Amber Gold – liczyli na ponadprzeciętne zyski, czyli byli chciwi.
Nie inaczej było chyba w przypadku inwestycji w obligacje DSS czy PBG. I tu potencjalne niezłe zyski z odsetek przysłaniały ryzyko związane z wysokim zadłużeniem.