Nowy obyczaj?

Trzeba uczciwie przyznać, że Prawo i Sprawiedliwość wszystkich zaskoczyło. Przez długie lata otaczało się tylko własnymi, zaufanymi ekspertami gospodarczymi, gotowymi w każdej chwili chwalić pomysły własnej partii, a odsądzać od czci i wiary wszelkie pozostałe

Publikacja: 28.09.2012 01:59

Nowy obyczaj?

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Inni ekonomiści – zwłaszcza ci o poglądach liberalnych – w najlepszym razie należeli do łże-elit, uporczywie i złośliwie kłamiących w sprawie sytuacji gospodarczej Polski i nierozumiejących potrzeb zwykłego człowieka.

Ostatnio jednak partia zaprosiła szereg ekonomistów do debaty nad swoim programem gospodarczym, nie krępując ich swobody wypowiedzi (ja ze względu na nieobecność w Warszawie swoje uwagi – nie ukrywam, że mocno krytyczne – złożyłem na piśmie).

Trzeba przyznać, że było to zachowanie na tyle nowe i niespodziewane, że nas – ekonomistów – nieco zaskoczyło. Mówiąc całkiem otwarcie, część z nas miała poważny problem, obawiając się, że uczestnicy debaty mogą zostać wmanewrowani w medialny show, że już sam udział w debacie może być przedstawiany jako bezwzględne poparcie dla programu PiS i potępienie działań rządu. Innymi słowy, że będzie to raczej partyjno-medialny happening niż jakakolwiek rzeczywista dyskusja.

Nic dziwnego, że część zaproszonych odmówiła udziału (choć czasem po dłuższym wahaniu). Całkiem szczerze mówiąc – po tym, czego doświadczaliśmy w Polsce w ciągu minionych lat, nie powinno to budzić niczyjego zdumienia.

Nie wiem, czy debata coś wniesie do myślenia PiS o gospodarce czy nie. Wygląda na to, że liderzy partii cierpliwie wysłuchali zarówno pochwał, jak i uwag krytycznych. Nie wiem, czy poza grzecznym wysłuchaniem krytyczne uwagi w jakimkolwiek stopniu skłonią ich do zastanowienia się i ewentualnej modyfikacji programu. I nie wiem, czy gotowość do rozmowy z „innymi" była tylko jednorazowym wyskokiem, czy też okaże się zjawiskiem trwalszym.

Ale mimo to uważam, że stało się coś w sumie pozytywnego. Problemy naszego kraju są naprawdę skomplikowane i warte poważnej, szczerej dyskusji. Pojawiające się od czasu do czasu proste recepty są zazwyczaj efektem nieporozumienia, ignorancji lub nieliczenia się z rzeczywistością. Naprawdę warto rozmawiać poważnie, nie obrażać się na siebie (ani siebie nawzajem), szukać interesu wspólnego, a nie tylko powodów do wojny.

Wiemy już, że po PiS do debaty z ekonomistami szykuje się SLD. Spotkania o charakterze okrągłego stołu urządzał zarówno prezydent Kaczyński, jak i prezydent Komorowski. Ja się z tego cieszę i nigdy nie odmawiam swojego udziału.

Jest oczywiście problem wyboru formy. Pewnie lepiej byłoby dla wszystkich – a zwłaszcza dla samej debaty – aby unikać nadmiernego upolityczniania takich spotkań. Jeśli politycznym liderom rzeczywiście zależy na dyskusji (a nie na medialnym spektaklu), lepiej byłoby, aby nie odbywały się one w blasku reflektorów, a zaproszenia nie przychodziły do zaproszonych gości za pośrednictwem mediów. Warto też byłoby, aby – choćby wzorem Niemiec – również debaty wewnątrz poszczególnych partii wspierane były głosem eksperckim, choćby przez naprawdę profesjonalne ośrodki analityczne, które powinno się tam budować. I żeby odbywały się na okrągło, a nie od czasu do czasu.

Może jednak zaproszenie od PiS to sygnał, że sprawy idą we właśnie stronę? Ja osobiście bardzo chciałbym w to wierzyć.

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację