Mam wrażenie, że wielu z nich zapomina, że bierność też jest decyzją. Dotyczy to wszystkich wyborów, ale tego szczególnie, ze względu na jego perfidną asymetrię: nie możemy wybrać „tylko OFE", a możemy „tylko ZUS", a deklaracji wymaga się od tych, którzy chcą zachować status quo, zamiast od tych, którzy życzą sobie jego zmiany. Rząd z pełną świadomością tak ten wybór ustawił, wykorzystując pasywność większości Polaków. Nie jest przypadkiem, że czas na składanie w ZUS deklaracji o chęci pozostania w OFE upływa w środku letniego sezonu urlopowego (na dodatek tak upalnego, że słynne „wakacje pod palmami" z reklam OFE można mieć we własnym ogródku). W tym świetle, wypełnienie deklaracji urasta do rangi manifestacji, że jednak bierni nie jesteśmy.

Manifestacyjny charakter tego wyboru podważa podstawowy argument tych, którzy chcieliby zostać w OFE, ale uważają, że od ich decyzji niewiele zależy. Brzmi on mniej więcej tak: skoro rząd mógł odebrać funduszom emerytalnym połowę aktywów, to równie dobrze może sięgnąć po drugą połowę. Wypełnianie deklaracji jest więc pustym gestem, bo przyszłość naszych emerytur i tak zależy ostatecznie od widzimisię rządu.

To błędny tok rozumowania. Rząd musi w jakimś stopniu kierować się nastrojami wyborców. Tę prostą zasadę demokracji potrafią skutecznie wykorzystać górnicy, którzy w obronie swoich przywilejów emerytalnych regularnie wychodzą na ulice. Zwolennicy OFE nie są tak dobrze zorganizowaną grupą i głośnych demonstracji w ich obronie nie organizowali, co ośmieliło rząd do forsowania emerytalnej „antyreformy". Teraz mają okazję pokazać, ilu ich jest i w ten sposób skłonić polityków do liczenia się z ich poglądami. A można przypuszczać, m.in. z powodów przedstawionych wyżej, że tych zwolenników jest dużo więcej, niż osób, które dotąd złożyły deklaracje (około 600 tys.).

Ich największym problemem jest tzw. defekt koordynacji. Jeśli liczba uczestników OFE mocno spadnie, będą one zmuszone do wyprzedaży aktywów. To wpłynie na ich ceny, a w efekcie na wartość oszczędności zgromadzonych w OFE przez tych, którzy pozostaną ich klientami. Słabe stopy zwrotu funduszy staną się zaś kolejnym argumentem na rzecz ich całkowitej likwidacji. I odwrotnie: jeśli w OFE zostanie odpowiednio wiele osób, wyprzedaży aktywów nie będzie, a wyniki funduszy okażą się zapewne zadowalające. Zadziała mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Co także pokazuje, że wybór nie jest bez znaczenia.