Wszystko wskazuje na to, że na początku marca polscy internauci po raz pierwszy będą mogli obejrzeć najnowszy, czwarty sezon „House of cards" całkowicie legalnie i bez konieczności wykupienia abonamentu u któregoś z tradycyjnych operatorów płatnej telewizji. To w internetowym światku mała, długo oczekiwana rewolucja. I przy okazji społeczny eksperyment, który pokaże czy będziemy skłonni zapłacić za ten luksus ponad 30 zł miesięcznie czy też większość znów wybierze darmową piracką wersję z torrenta albo nielegalnego serwisu streamingowego, po czym ostatecznie przylgnie do nas łatka internetowych złodziei. Niechlubne wyróżnienie mamy od roku, gdy z badania firmy Excipio wyniknęło, że mieścimy się w światowej pierwszej piątce nacji, które spiratowały trzeci sezon kultowego serialu.
Start Netfliksa będzie miał szeroki wpływ na cały rynek VoD w Polsce. Operatorzy analogicznych lokalnych serwisów od dawna przygotowują się do tego debiutu i zapewne niejeden zaskoczy nagłą zmianą swojej usługi. Jeśli Netflix „chwyci", można spodziewać się, że za jakiś czas uwolnione od abonamentów tradycyjnej płatnej telewizji zostaną takie usługi jak HBO Go (dziś w najlepszym razie dostępne z pakietami dostępu do Internetu w kablówkach czy platformach satelitarnych) czy nc+ Go. Może się też okazać że śladem Netfliksa z czasem postanowią podążyć jego amerykańscy konkurenci, jak Hulu czy Amazon Prime i za chwilę najmłodsi internauci, którzy odrzucają tradycyjną płatną telewizję, będą tu mieć naprawdę spory wybór legalnych źródeł amerykańskich seriali.
Netflix startuje na razie bez polskiej wersji językowej i w dość wysokiej jak na polskie warunki cenie. Ale zamierza się tu stopniowo rozwijać. Jeśli tylko polski internauta da mu szansę. Czy da, zobaczymy za kilka miesięcy.