Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen udało się pchnąć Unię Europejską w kierunku neutralności klimatycznej. W ramach Europejskiego Zielonego Ładu UE wyznaczyła sobie jasne i ambitne cele klimatyczne do roku 2030 i 2050 oraz przyjęła wiele regulacji, aby je osiągnąć. I chociaż pandemia Covid-19 oraz inwazja Rosji na Ukrainę przypomniały, że kryzys klimatyczny nie jest jedynym poważnym wyzwaniem dla Europy, Komisja nie zmieniła kierunku. W ramach planu odbudowy po pandemii zwanego Next Generation EU uruchomiła setki miliardów euro z zielonych funduszy UE.
Mniej pieniędzy na Zielony Ład
Ta redukcja dotacji UE nastąpi w czasie, gdy państwa członkowskie będą musiały zwiększyć swoje wysiłki na ambitnej ścieżce dekarbonizacji. Będą musiały dać przykład, w przyspieszonym tempie redukując emisję CO2 z budynków użyteczności publicznej, wspierając wysiłki gospodarstw domowych i inwestycje przedsiębiorstw. Jednocześnie będą musiały ograniczać swoje deficyty budżetowe i trzymać pod kontrolą zadłużenie.
Niedobór unijnego finansowania ekologicznego prawdopodobnie będzie w nadchodzących latach główną przeszkodą we wdrażaniu Europejskiego Zielonego Ładu. Obecne 50 mld euro rocznie to około 0,3 proc. unijnego PKB, i to absolutne minimum, jeśli Unia ma odegrać znaczącą rolę w mobilizowaniu inwestycji. Dodatkowe inwestycje potrzebne do osiągnięcia unijnego celu klimatycznego na rok 2030 szacuje się na około 2 proc. PKB rocznie, a udział inwestycji publicznych powinien mieścić się w przedziale 0,5–1 proc. PKB.
Nowe źródło finansowania
Wymaga to opracowania nowego unijnego planu inwestycji ekologicznych o wartości 180 mld euro na lata 2024–2030. UE ma dwie możliwości jego sfinansowania. Pierwszą jest utrzymanie większej części przychodów generowanych ze sprzedaży uprawnień do emisji. Drugą – zaciągnięcie nowej wspólnej pożyczki unijnej, co byłoby w pełni uzasadnione z prawnego punktu widzenia, biorąc pod uwagę, że zielona transformacja jest dobrem publicznym UE wymagającym tymczasowego wysiłku budżetowego.