Jeszcze zanim kampania rozkręciła się na dobre, już widać, że kwestia kupowania głosów wyborców prezentami finansowanymi z kasy państwa będzie znów odgrywać istotną rolę. Obietnicami, a to niższych podatków, a to wyższych świadczeń i transferów, politycy sypią jak z rękawa.
Skąd na to pieniądze? Z partyjnej retoryki wynika, że nie trzeba będzie się zadłużać ani podnosić podatków, ani nic w tym guście, bo przecież państwo polskie na to stać, a finanse państwa – zależnie od strony politycznego sporu – są albo w bardzo dobrej kondycji, albo da się je łatwo naprawić.