Edukacja w erze cyfrowej nie może odstawać od tego, co w obecnych czasach najważniejsze – nowych technologii. By edukacja była skuteczna i dawała uczniom odpowiednie kompetencje, system musi zostać zmieniony od głowy, czyli kadry nauczającej, wraz z wyposażeniem sprzętowym.
Systemy edukacji są obecnie reformowane – w kierunku cyfryzacji – w połowie europejskich krajów. Polska nie może i nie powinna od nich odstawać, bo to walka o wysoko wykształcone społeczeństwo. A także dbanie o wybitne jednostki i o sprawne posługiwanie się technologiami. Są one obecne w każdej dziedzinie życia społecznego i zetknięcie się z nimi jest nieuniknione.
Twarde dane
Według danych OECD w 2018 r. mniej niż 40 proc. nauczycieli pracujących w krajach UE deklarowało, że odczuwa gotowość do wykorzystywania narzędzi cyfrowych. Nie pocieszają też dane z raportów powstających w ramach indeksu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego (DESI), które monitorują poziom zaawansowania cyfrowego państw członkowskich Unii Europejskiej. Dane za 2021 rok wykazały, że w kategorii kapitał ludzki, która opisuje m.in., jaki odsetek osób posiada co najmniej podstawowe umiejętności cyfrowe, państwa Grupy Wyszehradzkiej – z wyjątkiem Czech – osiągają wyniki poniżej średniej unijnej.
Polska zajmuje dopiero 24. miejsce – z wynikiem indeksu 37,7 pkt, przy unijnej średniej na poziomie 47,1. W naszym kraju tylko 44 proc. obywateli w wieku 16–74 lat ma przynajmniej podstawowe kompetencje cyfrowe.
Co więcej, samo wychowywanie się w otoczeniu nowych technologii nie gwarantuje rozwinięcia wysokiego poziomu kompetencji cyfrowych. Jak pokazało badanie International Computer and Information Literacy Study (ICILS) z 2018 r., ponad jedna trzecia badanych 13- i 14-latków nie ma podstawowych umiejętności cyfrowych.