Taki, który oprócz wolnego czasu dysponuje równie zasobnym portfelem i podróżuje po świecie. Piękny mit w zderzeniu z ówczesną polską rzeczywistością, kiedy wcześniejsze odejścia na skromne emerytury były często koniecznością. Dziś 55-latek, jeśli nie należy do uprzywilejowanej grupy, raczej na emeryturę się nie wybiera, a i nie wszyscy emeryci przymierają głodem. Jednak dla wyceniających reklamowe kampanie w telewizjach czas się zatrzymał. Od kilku lat trwają bezskuteczne próby zmiany tego stanu rzeczy.
Słowo-klucz to grupa komercyjna. Chodzi o grupę widzów, którzy są dla reklamodawców najbardziej atrakcyjni jako potencjalni nabywcy promowanych towarów i usług. Badanie Nielsen Audience Measurement, które jest obecnie jedynym na polskim rynku prowadzonym w tej skali badaniem telemetrycznym, zalicza do grupy komercyjnej widzów między 16 a 49 rokiem życia. Mówiąc najkrócej, szesnastolatek, który swój budżet opiera z reguły na kieszonkowym od rodziców, jest traktowany jako poważniejszy klient, niż pięćdziesięcioletni manager na kierowniczym stanowisku. Jego traktuje się tak samo, jak dziewięćdziesięciolatka z groszowymi świadczeniami.
Ten model oparty jest właśnie o rzeczywistość sprzed dwóch dekad, gdy wówczas najbardziej zasobną finansowo grupą byli stosunkowo młodzi ludzie, budujący karierę w realiach wolnego rynku. Tylko, że trzydziestolatek z połowy lat dziewięćdziesiątych ma dziś szósty krzyżyk na karku, a w badaniach telemetrycznych traktowany jest jak własny rodzic.
Z klasyfikacją Nielsena uparcie walczy obecny prezes Telewizji Polskiej – ale trzeba przypomnieć, że już od mniej więcej pięciu lat państwowy nadawca stara się skłonić Nielsena do rozszerzenia grupy komercyjnej o osoby między 50. a 59. rokiem życia. W 2014 roku takie rozwiązanie zarekomendowała Izba Wydawców Prasy i przyjęło je wiele wydawnictw, m.in. Bauer i Bonnier Business Polska. Nielsen twierdzi, że to nie on upiera się przy takim kształcie grupy komercyjnej, lecz wynika on z rekomendacji domów mediowych i samych reklamodawców. Z kolei przedstawiciele domów mediowych nie kwestionują, że rozszerzenie tej grupy ma sens, ale... to już decyzja Nielsena. Od Annasza do Kajfasza.
Nielsen ze swoimi badaniami telemetrycznymi jest dzisiaj na polskim rynku monopolistą. I, broń Boże, nie jest to żaden zarzut. Po prostu, żeby uruchomić podobne badania, potrzebne są duże pieniądze i duże doświadczenie. Nie zanosi się więc na to, by pojawiła się konkurencja z badaniami oglądalności opartymi na dostosowanej do społecznych realiów grupie komercyjnej. Wbrew utartej opinii, nie jest tak, że tylko Telewizja Polska jest z obecnych badań niezadowolona. Szkodzą one bowiem budżetom prywatnych telewizji spoza wielkich koncernów – grup Polsatu i TVN. Są to m.in. wyspecjalizowane kanały tematyczne (podróżnicze, muzyczne, kulinarne), które mają widzów starszych, ale zamożnych. Młodsi odbiorcy podobne treści czerpią z Internetu, a ci po czterdziestce i po pięćdziesiątce chętniej włączają telewizory.