Tego zdania są praktycznie wszyscy, którzy analizują przegłosowany w Sejmie pakiet ustaw. Pozostawiono w nim dotychczasowe wynaturzenia podatkowe, a wniesione poprawki wprowadziły jeszcze większy chaos i niesprawiedliwość. W efekcie proponowane rozwiązania bardziej przypominają wywłaszczenia, aniżeli stosowany w cywilizowanych krajach system podatkowy.
Obecna władza często ma Boga na ustach, ale diabła w sercu. Z roku na rok rząd chce coraz bardziej naszego dobra. A nam coraz trudniej je przed nim chronić. Pamiętajmy, że już św. Tomasz z Akwinu ostrzegał, że państwo, które łupi naród niesprawiedliwymi podatkami, jest jak zbój na drodze. Gigantyczny skok na pieniądze Polaków, zawarty w Polskim Ładzie, w zamian za obietnice socjalne, skończy się tak, jak skończyć się musi.
Premier, który chce, aby wszyscy należeli do klasy średniej, sam przyznaje, że aby komuś dać, trzeba innym zabrać. A jak mawiał nieodżałowany Milton Friedman, społeczeństwo, które przedkłada równość nad wolność, nie ma ani jednego, ani drugiego.
To jest „ład" antyrozwojowy. Dzieli zamiast tworzyć. Czy to, jak twierdzi władza, solidaryzm? Nie, to socjalizm! A ten każdemu równo nosa utrze. „Bogatych zdusi jutro, a biednych pojutrze".
Wróćmy zatem do tych „innych". W planach premiera są nimi przede wszystkim przedsiębiorcy i osoby aktywne zawodowo. Świadczy o tym wiele. Chociażby proponowane zmiany w prywatnym najmie nieruchomości, wyłączające możliwości amortyzacji i praw o charakterze mieszkalnym. Nowe stawki ryczałtu tylko dla niektórych grup; „zamrożenie" karty podatkowej; instytucja nabycia sprawdzającego; tymczasowe zajęcie ruchomości czy też opodatkowanie sprzedaży poleasingowej.