[b]Rz: Czy podoba się panu pomysł przesunięcia części środków z OFE na finansowanie bieżących świadczeń wypłacanych przez ZUS?[/b]
[b]Prof. Leszek Balcerowicz:[/b] Taki manewr nie rozwiązuje problemu. To jest jedynie próba jego przesunięcia. Rzeczywisty problem polega na tym, że Polska ma olbrzymie wydatki budżetowe sięgające 44 proc. PKB. To ogromna kwota jak na kraj o tak niskim dochodzie na jednego mieszkańca. Wprawdzie jeszcze gorzej jest na Węgrzech, ale i tak jesteśmy w czołówce. Winę za taki stan w Polsce ponoszą tylko i wyłącznie wydatki socjalne. To prowadzi do następnych problemów – nadmiernych podatków, piętrzącego się deficytu i co raz szybciej rosnącego długu publicznego. To jest zasadnicza diagnoza. Ta choroba finansów publicznych w Polsce trwa od lat i świadczy o tym, że nasze społeczeństwo zbyt często daje się jeszcze wprowadzać w błąd politykom, czyli fałszywym świętym Mikołajom. W czasach normalnej koniunktury ta choroba finansów publicznych ma charakter chroniczny. Nadmierne wydatki socjalne szkodzą demobilizując społeczeństwo. Ponieważ są źle adresowane, mniej ludzi pracuje, mniej oszczędza. Finansujące tę pomoc podatki ograniczają stopę zwrotu z inwestycji. Gdy sytuacja w gospodarce się pogarsza, choroba chroniczna przechodzi w fazę ostrą. Deficyt rośnie, przyspiesza dług. Trzeba więc ograniczyć przyrost wydatków w relacji do PKB. To musi oznaczać cięcie wydatków socjalnych. W Polsce powinno się to wiązać z działaniami na rzecz aktywizacji zawodowej. Takimi jak na przykład późniejsze przechodzenie na emeryturę.
[b]To oczywiście nie są jedyne możliwe posunięcia. Co jeszcze rząd powinien zrobić, aby złagodzić ostre objawy choroby finansów publicznych?[/b]
Mieliśmy plan Hausnera – dobry i ważny plan. Szkoda, że tylko w części został wcielony w życie. Teraz warto go uzupełnić. Ponadto, aby utrwalić zdrowie finansów publicznych, trzeba zakorzenić ostrożność w społeczeństwie. Bo nawet w USA, kiedy równoważono budżet państwa, to potem znów pojawiał się deficyt, gdyż społeczeństwo na to pozwalało. Tak więc, jeśli chcemy mieć spokojną przyszłość, to trzeba pracować nad opinią publiczną. Da się to zrobić, ale wymaga skoncentrowanej, fachowej pracy. Nie jest to łatwe, ale jest do zrobienia. Wystarczy przestudiować przypadek Kanady, gdzie po ciężkim kryzysie sprzed lat żadna poważna partia nie proponuje zwiększania deficytu, bo przegrałaby wybory. Tam ludzie wiedzą, do czego prowadzi życie na kredyt. U nas też trzeba przekonywać ludzi, że nie warto głosować na fałszywych świętych Mikołajów obiecujących podarki.
[wyimek]Szkoda, że plan Hausnera – dobry i ważny – tylko w części został wcielony w życie. Teraz warto go uzupełnić[/wyimek]