Kiedy w połowie marca podano, że do lutego zrealizowano już blisko jedną trzecią deficytu budżetu państwa, dało się słyszeć głosy, że grozi nam nieuchronna zapaść finansów publicznych. Rzecz w tym, że przepływy finansowe w dochodach i wydatkach budżetu są nierównomiernie rozłożone w czasie. Przy korzystnym rozkładzie dochodów budżetowych nie można nawet wykluczyć pojawienia się przejściowej nadwyżki budżetowej. Polityka budżetowa nie jest prowadzona w logice miesięcznej, lecz rocznej.
Innymi informacjami statystycznymi prowadzącymi do formułowania przesadnych ocen są miesięczne wyniki produkcji przemysłowej, handlu zagranicznego czy sprzedaży detalicznej. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z dużej podatności tych wskaźników na zmienność. Jest ona powodowana zawsze zjawiskami sezonowymi, a w ostatnim okresie coraz częściej zdarzają się wahania przypadkowe, często jednorazowe, wynikające z komplikowania się procesów w gospodarce globalnej, a także ze skutków kończącej się już światowej recesji.
W tym roku do wahania przypadkowego należałoby zaliczyć skutki zimy z obfitymi opadami śniegu i silnymi mrozami. Wszelkie stosowane aktualnie korekty z tytułu sezonowości oparte na obliczeniach z ostatnich kilkunastu lat okazują się mało przydatne.
Na procesy gospodarcze należy patrzeć z dystansu i nie można ulegać nadmiernym emocjom. Informacje, które na pierwszy rzut oka mogą się wydać zaskakujące, wymagają wyjaśnienia przyczyn pojawiających się anomalii. Czasami przyczyny te są banalne, niekiedy potrzeba czasu, by je poprawnie zidentyfikować. W przypadku budżetu w pierwszych dwóch miesiącach roku największe wydatki dotyczyły subwencji dla samorządów.
Formułowanie przesadnych ocen na podstawie jednostkowych zjawisk powoduje niepotrzebne rozbudzanie pesymistycznych lub optymistycznych nastrojów. Oceny realistyczne wymagają potwierdzenia przez inne zjawiska, co wymaga czasu, dlatego trudniej się przebijają do opinii publicznej.