[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/15/wilkowicz-nadzieja-na-latanie-dziur-w-podatku-vat/]Skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]
Tu mieliśmy do czynienia z ogromnym pogorszeniem, którego efekty widzimy i w tym roku. Planowany deficyt jest rekordowy. "Jeszcze bardziej" rekordowe są tegoroczne potrzeby pożyczkowe. To oznacza, że dużą nadwyżkę wydatków nad dochodami będziemy odczuwać również w przyszłości. Długi kiedyś trzeba będzie spłacić.
Warto przy tym pamiętać o szerszym kontekście naszego dużego deficytu. Również w Europie nie brak przecież krajów, gdzie sytuacja budżetu już doprowadziła do zachwiania stabilności całej gospodarki. Chociaż jak dotąd inwestorzy chętnie kupowali nasze obligacje, stąpamy po cienkiej linie. Wyraźniejsze sygnały, że coś jest nie tak, mogą spowodować, że potencjalni nabywcy odwrócą się do nas plecami.
Między innymi dlatego, chociaż podatków nikt płacić nie lubi, warto cieszyć się z tego, że dochody budżetu z miesiąca na miesiąc się poprawiają. To nie tylko oddala od nas problemy, które spotykają kraje leżące na obrzeżach strefy euro. To również jasny sygnał, że mamy do czynienia z poprawą koniunktury w całej gospodarce.
Na razie widać ją przede wszystkim w większym napływie podatków dochodowych – wskazujących, że firmy mają wyższe zyski, a "Kowalscy" zarabiają więcej (i to pomimo ciągle trudnej sytuacji na rynku pracy). To, na co naprawę warto czekać, to większe wpływy budżetu z VAT. One pokażą, że gospodarka faktycznie wrzuca wyższy bieg.