Skala jego wykorzystania do dziś jest śladowa. Większość urzędów państwowych nie jest kompletnie przygotowana do przyjmowania jakichkolwiek dokumentów w postaci innej niż papierowa.

Fatum wiszące nad e-administracją umiejscowiło się m.in. w systemie PESEL-2, w którym miały zostać zintegrowane, przebudowane i przygotowane do udostępniania online istniejące rejestry państwowe. Z projektem, który miał być dofinansowany z funduszy unijnych, kolejne rządy borykają się od 2005 r. I mimo stale ograniczanego zakresu prac, ten i tak wciąż okazuje się zbyt ambitny. Tak dalece, że 200 mln zł zarezerwowanych na ten cel mogło nam przejść koło nosa. Niestety, przykład PESEL-2 pokazuje brak przygotowania administracji do realizacji wielkich projektów informatycznych i nieumiejętność wykorzystania środków, które miały nas wprowadzić do świata e-urzędów.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego uspokaja, że pieniądze się nie zmarnują, bo zostaną przesunięte do programów dla przedsiębiorców. A ci wykorzystają je zawsze i w każdej ilości. To wiemy od momentu uruchomienia unijnego wsparcia. Czy administracja nie może brać u nich nauk?