Od kilku dni trwa konkurs na obsadę wszystkich stanowisk we władzach PKN Orlen. Rada nadzorcza tak ustaliła jednak terminy składania ofert, by gdy pojawi się nowy prezes, w konkursie na stanowiska jego zastępców mogli wystartować ci, którzy chcą z nim współpracować. – Zdajemy sobie sprawę, że na pewno są osoby, które będą się chciały zgłosić do konkursu na członków zarządu, dopiero gdy będzie wiadomo, kto pokieruje firmą – mówi przewodniczący rady nadzorczej PKN Maciej Mataczyński.
Mataczyński nie przyznał jednoznacznie, że to oznacza, iż nowy prezes Orlenu będzie miał realny wpływ na przebieg konkursu na wiceprezesów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż PKN jest zbyt znaczącą firmą, by rada – decydując o obsadzie stanowisk – mogła ignorować opinię szefa i pozwolić na jakikolwiek konflikt w nowym zarządzie. Jednocześnie Orlen jest pod bardzo dużym wpływem Skarbu Państwa, który kontroluje ok. 28 proc. akcji spółki. Opinia ministra skarbu, który decydował o obsadzie rady nadzorczej, będzie więc mieć istotne znaczenie.
100 tys. zł to minimalna stawka, pobierana przez renomowane firmy doradztwa personalnego przy wyborze prezesa dużej spółki giełdowej
Osoby zainteresowane udziałem w konkursie na szefa największej firmy paliwowej w kraju mogą składać oferty jeszcze przez tydzień. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi najpewniej przed końcem kwietnia. Pozostałe stanowiska obsadzone będą w maju.
Jednym z podstawowych oczekiwań wobec kandydatów na prezesa będzie opracowanie wizji rozwoju Orlenu na najbliższe lata. – Ocena obecnej sytuacji koncernu i plan na przyszłość to jedna z podstawowych kwestii – przyznaje szef rady. – Znajomość branży jest bardzo ważna, ale nie oznacza to, że konkurs jest zamknięty dla osób z nią niezwiązanych.